Na naszem podwórku
Pełno krzyku, wrzasku,
Trzepocą się gołąbeczki
Na tym złotym piasku.
Trzepocą się gołąbeczki,
Nim w słonko ulecą,
I w powietrzu cichem, modrem,
Jak srebrne zaświecą.
— A wy, miłe gołąbeczki,
Gdzieżeście latały?
Powiedzcież nam, jak wygląda
Ten boży świat cały?
— Świat to, dzieci, jest ogromny,
Wielkie lądy, morza,
A nad niemi błękitnieją
Niebieskie przestworza.
Na niebiosach słonko stoi
Wysoko, wysoko,
Opatruje ziemię całą
Jego złote oko.
A pod słonkiem klęczą góry,
Karpatowe szczyty
I podnoszą skalne głowy
W przejasne błękity.
A z gór lecą jasne zdroje,
W oną Wisłę cieką,
Co to idzie aż do morza,
Daleko, daleko...
A nad Wisłą leżą pola,
Chwieją złote kłosy,
Na nizinach łąki pachną,
Wysrebrzone w rosy.
A po skrajach, het, daleko,
Szumią ciemne bory,
Szemrzą gaje i dąbrowy
W te letnie wieczory...
Tu, tam, sterczy gród zamkowy
I kościelne wieże,
Wioski do nich tulą głowy,
Czarny krzyż ich strzeże...
A po wioskach lud w sukmanie
Kraje pługiem role,
A skowronek przyśpiewuje
Lecący nad pole. —
— Ach, jak ślicznie! Ach, jak cudnie!
Gołąbeczku miły!
A czy widać dom nasz stary,
I ten płot pochyły?
A czy widać, jak przed progiem
Mama dzieci pieści?
Jak nam dziaduś opowiada
Prześliczne powieści?
A czy widać, jak się Burek
Na słońcu wygrzewa?
Jak słowiczek szary w krzaku
Cudną piosnkę śpiewa?
A czy widać, jak do ula
Leci pszczółka złota?
Jak we wrota nasze wchodzi
Uboga sierota?
— Widać, dzieci ukochane,
Widać, jak na dłoni...
Uśmiecha się do was słonko
Złote blaski roni.
Uśmiecha się do was słonko
Promieńmi złotemi,
Błogosławi naszym progom
I tej całej ziemi!