Co Piotrek widział na wystawie rolniczej

W niedzielę, zaraz po obiedzie, Piotrek zajechał wozem przed dom. Gdy rodzice zajęli miejsca na siedzeniu, młody furman cmoknął, konie ruszyły pędem i wóz z turkotem potoczył się po wyboistej drodze.
Jechali do pobliskiego miasta na wystawę rolniczą.
Piotrek spodziewał się, że ujrzy na tej wystawie niejedna ciekawą rzecz, lecz to, co zobaczył, przeszło wszelkie jego oczekiwania. To też po powrocie do domu o niczem więcej nie rozmawiał, jak tylko o pługach i młockarniach.
Gdziekolwiek spotkał ojca, zaraz rozpoczynał rozmowę: - A co, tatusiu jakto byłoby dobrze, gdybyśmy tak tę naszą starą sieczkarnię zamienić mogli na nową, o! z takiemi dużemi kołami!
Ojciec uśmiechnął się i odpowiadał: - Oczywiście, że byłoby to bardzo dobrze...
- A przypomina sobie tatuś te błyszczące pługi, sprężynowe brony i owe przeróżne młynki, siewniki i młockarnie?
- Owszem, przecie razem je oglądaliśmy.
- A wie tatuś? Mnie najwięcej podobały się te piękne, malowane ule! Jakby się to nasze pszczoły radowały, gdyby w takich ślicznościach zamieszkać mogły!
- Możeby się i radowały, kto je tam wie...
- Lecz my, tatusiu, ani nowej sieczkarni, ani nowych uli teraz kupić nie możemy, bo to wszystko drogo kosztuje, prawda?...Ale myślę, że niejedno, cośmy na wystawie widzieli, moglibyśmy i u nas bez większych wydatków zastosować.
Ojciec pytająco spojrzał na syna.
- Pamięta tatuś te wzorowo urządzone obórki i stajnie na wystawie? Moglibyśmy i nasze tak urządzić.
- Jak widzę, chłopcze, w gorącej wodzie jesteś kąpany.
Mniej więcej podobne rozmowy prowadził Piotrek ze swą matką: - Prawda, matuchno, jakie to na tej wystawie oglądaliśmy duże pomidory, ogórki, marchew, buraki?... Jakto byłoby pięknie, gdyby i w naszym ogródku takie okazy rosły!
- Okazuje się, synku, że inni lepiej on nas pracować umieją. Jak urośniesz większy, oddamy cię do szkoły rolniczej. Bo widzisz, choćbyśmy ręce urobili, nie osiągniemy takich rezultatów, jakie osiągają ci, którzy wiedzę rolniczą posiadają.
- Tak jest, matusiu, do szkoły rolniczej chętnie pójdę... Ale co na wystawie duże ogórki były, to były!...

Czytaj dalej: Pączki drzew - Ludwik Wiszniewski