Telefon

Mówiła Wiktorka Wiktorce:
- Założyliśmy telefon w mysiej norce...
I wybuchnęły obie śmiechem:
- Mają myszki uciechę!
- A my spokój!.. Myszy od spiżarni stronią,
siedzą przy telefonie i dzwonią

- Drrr!..
Czy pan szklarz?
Mam prośbę maleńką!
W mej norce jest ciemno,
proszę mi wstawić
zaraz okienko!

- Drrr!..
Czy pan zdun?
Pragnę kupić piecyk...
Tu, tu, w mysiej norze!
Pan nie może?

Zamiast grzać się
przy piecu,
mam w łapki chuchać?..
Nie mam zamiaru
dłużej pana słuchać!..

- Drrr!..
Czy sklep spożywczy?
Proszę mi przysłać
kawał sera,
ale zaraz
i przepraszam
za ambaras!

- Drrr!..
Czy to sklep rzeźniczy?
Proszę przysłać
kilogram polędwicy
i serdelków tuzin!
Tylko smacznych,
żeby rozpływały się
w buzi!

- Drrr!..
Czy pan kuśnierz?
Chciałabym oddać
do naprawy futro...
Co? dopiero jutro?
Szkoda, że nie dzisiaj!
Mój adres?..
Norka mysia?!..

Drrr!..
Czy pan szczurek?
Kto?.. Kot!..
Oblał myszkę gorący pot.
Odrzuciła słuchawkę.

Jeszcze się z niej wysunie łapka kici
i za ogonek myszkę chwyci!

Czytaj dalej: Pączki drzew - Ludwik Wiszniewski