Pogasły płowe ogniska, włosy pastuszków płowe -
Odniosły widny krajobraz wodniste oczy krowy.
Wiedzie się echo odcięte od ust
do spopielalych polan zmierzchu,
rozcina ziemię, więdnącą, niebiesko
astrologicznych komet nóż.
Cicho, zwierzęta łagodne -
dnia rozpalone żelazo
ktoś jakby w wodę z sykiem wrzucił.
Śpijcie, zwierzęta drzemiące,
snu się będziecie uczyć,
jak chłodu białego - na pamięć.
Łapy, opalone pyłem złotym,
wyostrzone na płomieniu drogi.
Odprężone, jak cięciwy, koty
odrzucają spopielałe nogi
za krawędź snu.
Toną, toną rogate uśmiechy
w zamyślony nieba uśmiech,
zmierzchu sierścią porosły -
pośród guseł zwierzęcych -
uśnij.
sierpień 1941 r.