O wielkie niebo świata...

O wiel­kie nie­bo świa­ta, od wia­tru zmarsz­czo­ne,
od snu zie­lo­no wzdę­te, od ognia czer­wo­ne,
nad kuź­nią pur­pu­ro­wą jak że­la­zo gięt­kie,
jak łuk żaru zie­ją­ce, jak miecz bo­ski pięk­ne.
Nie­bo, nie­bo tu­ła­cze idą­ce na wscho­dy,
nad wy­pa­lo­ne mia­sta i żywe ogro­dy,
idą­ce na pół­noc­ne, na bia­łe po­łu­dnia,
nie­bie­ska har­fo lip­ca i że­la­zna grud­nia.
Nie­bo-piel­grzy­mie, ty roz­po­znasz prze­cie
tych, co w to­bie od­bi­ci jak w wiel­kim zwier­cia­dle,
cią­gnę­li nić tę­sk­no­ty wę­dru­jąc po świe­cie
i za­nim nić zwi­nę­li, już u koń­ca pa­dli.
O ty nie­bo tu­ła­cze, two­je pta­ki dzwo­nią,
są nam jed­na­ko or­łem, anio­łem, po­go­nią
i tym, co ich szu­ka­ją, i tym, co zna­leź­li,
i tym, co nie­śli je gdzieś i nie do­nie­śli,
i tym, co już zdra­dzi­li, i tym, co jak owi,
co giną za nic bra­cia chry­stu­so­wi,
i tym, co roz­po­zna­li i na ser­cach swo­ich
przy­ku­li jak ryn­gra­fy na ogni­stej zbroi.
O nie­bo, nie­bo boże, po­łącz nas i uczyń
krzyż ja­kiś albo zna­mię cza­su, co po­uczy,
co na­ka­że wy­ba­czać i zbu­do­wać ko­rab,
któ­ry przez każ­dy po­top przej­dzie jak­by cho­rał.
któ­ry, arka na­tchnio­na, arka sprzy­mie­rzo­na,
bę­dzie moc­nym jak sur­ma, sła­bym jak ra­mio­na,
i da tym, co wi­dzie­li upio­rów ta­bu­ny,
ser­ca z bia­łych głę­bi i oczy pio­ru­ny
tym, któ­rzy krzyk sły­sze­li, któ­ry nie­bo z kory
odzie­rał, ja­kiś nowy młot i młot na­tchnio­ny,
któ­ry tam, gdzie ude­rzy, wy­pry­śnie kształt czy­sty,
a gdy nie zmiaż­dży bę­dzie wie­ku­isty.

Czy­taj da­lej: Pisz do mnie listy – Krzysztof Kamil Baczyński