Skostniałość dusz

Ra­duj­cie się we­se­lem,
I ucie­chą się ciesz­cie,
Stroj­na idzie tu zie­lem
Ra­dość ku wam na­resz­cie!

— Spojrz na lic na­szych bla­dość,
Jak ża­ło­bę po stra­cie:
Brak nam serc już na ra­dość,
Bie­gnij da­lej, o bra­cie.

Bij­cie w dzwo­ny na trwo­gę,
Niech kto może, ucie­ka,
Łzy za­la­ły w świat dro­gę,
Łez nad­pły­wa tu rze­ka!

— Nie­chaj pły­nie w wód szu­mie,
Nikt z nas nie jest str­wo­żo­ny:
Nikt już pła­kać nie umie,
Bie­gnij w inne bić dzwo­ny!

Jezu! Roz­pacz się włó­czy,
Po zło­ci­stym za­go­nie,
W zbo­że grad bije z tu­czy,
I do­by­tek wasz pło­nie.

— Kogo stra­ta ziarn tło­czy,
Nie­chaj pła­cze nad niwą;
Roz­pacz daw­no nam oczy,
Za­mie­ni­ła na szkli­wo.

Idzie Śmierć w wa­szą stro­nę,
Niech duch wszel­ki się mo­dli,
Wij­cie z kwia­tów ko­ro­nę,
Niech za­trwo­żą się pod­li.

— Odejdź, po­śle nie­sko­ry,
Nikt się łka­niem nie spla­mi:
Śmierć przez wszyst­kie wie­czo­ry
I dni wszyst­kie jest z nami.

Czy­taj da­lej: Pokój ludziom - Kornel Makuszyński