Od zachodu wieje wiatr,
od Ronsarda, od Boccaccia,
a też od Kochanoviusa.
Do pieca, Floro, podkładaj,
a ty wiosnę opowiadaj
jeszcze trwożną, sancta Musa;
Euterpe, w tym Aninie
powiedz, żeć czas nieźle płynie,
gdy ranek jak woda lustry!
i gdy zawiewa Favoni,
że miota z rozwartej dłoni
Gałczyński wiersz, Bałtyk bursztyn.
Nuże, Musa, nuże, nuże!
opowiadaj, iż kałuże
światłem kupczą, srebrem kałuż;
a gdy pan swój oremus
zakończy, ty, Floro, jemu
z wieprza kotlet w miskę nałóż.
Mnie wieprz, tobie wichura,
muzo moja zlotochmurna,
chwalę twe liściaste zgłoski,
gdy wierszem jak okowita,
polskim wierszem wiosnę witam
z Kasprowiczem, z Kochanowskim.