Nie da rady wołanie, biadanie,
nie pomogą sztynk-bomby słów:
Warszawa - biblijny Daniel
w jaskini Czerwonych Lwów.
Może krew was zalewać nagła,
w szewskiej pasji możecie wyć!
Z każdą chwilą powiększa się nakład,
100 000, 200 - to nic!
Czyta pismo warszawski Murzyn,
zdun, szoferak, a nawet p. Wat;
przez burżujskie szyby limuzyn
widać też "Czerwonego Lwa".
Czyta pismo praczka i szwaczka,
maszynistka, astrolog, szewc,
Grydzewskiego wywiozą na taczkach,
jeśli zechce "Czerwony Lew".
Kolporterzy, na miasto! Ulicznych
artykułów chcemy i słów!
Pismo - ogród zoologiczny:
100 000 Czerwonych Lwów!