Pietrkiewicz czyta Piętaka,
a Piętak czyta Czernika,
Ożóg Koterbę-Dziubana:
Grycendler Bolka Leśmiana;
Słonimski,,Pakujmy kufry",
Dzierżawski "Barbarę Ubryk",
Staff "Sekret mego zarostu",
(po cichu "Prosto z Mostu");
Kazuro symfonię "Słońce",
Pigwa Galfisza androny,
"Wieczór Warszawski" Broncel,
Kuncewiczowa "Czerwony".
W ten sposób wszyscy jak w grobie
siebie czytają sobie.
Tym kształtem wszyscy jak w nieoie
sobie czytają siebie.
(Tymczasem z morza jak skały
sterczą Horacjusz i Goethe wspaniały;
tymczasem z niebios jak gwiazdy
świecą Goethe i Horacjusz przepastny.)
A gdy się zejdą w kafe,
reprezentują Warszafe
i giędzą, piędrzą bez przerwy
o koterbanach Dziuberwy;
że "chwyta" "Barbara Ubryk",
że Mietek pakuje kufry;
o Staffa cudach zarostu,
a także o "Prosto z Mostu" -
ze jakaś dziwna grupa,
przez którą "poziom" upadł...
i znów, że Wittiin wyjeżdża,
a Brzechwa wydał "Na przestrzał";
że ktoś tam nocą teraz
chodzi do Grycendlera,
a we dnie siedzi w łaźni,
bo wszędzie go "poziom" drażni,
a Bak, że ma wciąż coś z Bozią,
tylko że to nie "poziom"...
Tymczasem z morza jak skały
sterczą Horacjusz i Goethe wspaniały;
tymczasem z nieba jak gwiazdy
świecą Goethe i Horacjusz przepastny;
u nas quand-meme Kochanowski,
Krasicki, Mickiewicz, Rej...
Eeech: mój Koniku krakowski:
Lej, Lajkoniku, lej.