Kiedy czytasz E. Wallace`a
o sekretach Scotland Yard,
o tych duchach, o safesach,
trupach w chlebiem, szmuglu kart,
gdy napotkasz opis przykry -
włosy dęba, ciurkiem pot,
bo wciąż nie wiesz, kto to wykrył,
że ten kot to nie jest kot -
wtedy... nogi. Wymocz nogi.
Chlup, chlup, chlup - i nie ma trwogi.
Kiedy rozpacz cię ogarnie
przy obiedzie z pięciu łez,
kiedy włazisz na latarnię,
myśląc, że tam lepiej jest,
gdy nie możesz siedzieć w kinie
przy dziewczynie w wianku z róż,
wtedy weź w szarej godzinie
choć tę słodycz sobie stwórz:
wymocz nogi, własne nogi,
mój ubogi bracie drogi.
Gdy przypadkiem na wojence
utną tobie nogi dwie,
wtedy możesz moczyć ręce -
czemu nie ? dlaczego nie ?
Ja rozumiem, że to mało:
same ręce, cheres mesdames.
Mnie to też zdenerwowało,
lecz na nerwy sposób mam:
Moczmy nogi ! Moczmy nogi!
Polsko moja, moczmy nogi!