Rzeź oszmiańska

Na Oszmiańskim kościele, w drugą Kwietnia niedzielę,
Dzwon zwoływał na ranne modlitwy,
I lud tłumnie zebrany, błagał Pana nad pany
O opiekę dla Polski i Litwy!

W Chrystusowej świątnicy, nie masz stanów różnicy,
Chłop z szlachcicem wszedł w jedne podwoje;
Przy nich żony i matki, jak aniołki ich dziatki
I jak róże dorodne dziewoje!

Kapłan schylony latami, przed ołtarza stopniami
Kończył święty obrządek kościoła —
A głos kmiotków i panów, przy rozdźwięku organów
Płynął w niebo na skrzydłach anioła!

Wtem szczęk broni i strzały pośród miasta zabrzmiały,
Bruk zatętniał pod koni kopytem —
We drzwiach słychać już krzyki — i Czerkiesów tłum dziki
Wbiegnął w kościół z kindżałem dobytym.

I oprawcy bez duszy, których serca nie wzruszy,
Ni płacz dziecka, ni starca włos biały —
Nie spoczęli w swym dziele — aże w całym kościele
Trupy tylko w krwi strugach zostały!

Przez niemowląt konanie, przebacz zbójcom, o Panie,
Świętokradztwo nad twoją świątynią!
Bo te Cara sołdaty, tak jak rzymskich wojsk kąty,
Nie wiedzieli bezrozumni co czynią!

Ale w sądu godzinie, niechaj gniew twój nie minie!
Niechaj piorun twój tego ukarze,
Co wypuścił te hordy, co nakazał te mordy
I niewinną się co dzień krwią maże!

A wdów, starców i dzieci, rój męczeński niech wzleci,
Obok ofiar pierwszego powstania,
Co pod ruskiem żelazem, za Carycy rozkazem
Legły w Pradze i w gruzach Humania!

By ukoić gniew nieba, jeśli lackiej krwi trzeba,
Wszak płynęła i płynie obficie —
By zmyć grzechy wieczyste, weź i naszą o Chryste!
Ale Matce Ojczyźnie wróć życie!

Lud nasz wiernie Ci służy! Sfolguj, nie karz go dłużej,
Racz usłyszeć pokornych wołanie!
Już to przeszło pół wieka, Polska cierpi — i czeka
Zmiłowania twojego, o Panie!

Czytaj dalej: Zima - Konstanty Gaszyński