Mojżesz

Posnęli... Otom lud ten wywiódł z mocy wrogów,
z domu niewoli i z pęt, w których męże jęczą,
a niewiasty, usiadłszy - przy żarnach u progów,
stopy swe okuwają gorzkich łez obręczą.

Wybudowałem w drodze piramidy trudu,
a jak powódź nilowa namula równiny,
ja namulałem cnotą łan serc tego ludu
i jako kłosy pełne w polu: są me czyny.

Nie bawiłem się kiedy wsiami albo miasty
anim w winnicy grony poił się winnymi
albo rękoma dotknął słodkich biódr niewiasty
i czuł drżące jej ciało pod piersiami mymi.

Alem wywiódł i wiodę, choć wiem, że nie wnijdę,
idąc przodem, jako dziób prujący okrętu
albo ostrz stalny, wbity na drewnianą dzidę,
lub cap, pierwszy skaczący z skalnego zakrętu.

I nigdym się nic skarżył anim czego żądał,
i byłem jako wielbłąd, okręt napustynny,
a Tyś był jako jeździec i drogiś oglądał, a jam szedł w uździenicy Twej mocy powinnej

Anim kiedy wstręt czynił Twemu rozkazaniu
albo był dla Twej ręki żwirem w mące pszennej;
alem był jako żagiel wichrów Twoich wianiu
i dla oblicza Twego jak kryształ studzienny.

A przeczżeś mi jest dzisiaj jako Sfinks milczący,
przeczżeś mi jest jak orzeł - któż zna jego drogę?
i jako delfin, wodę w głębi mórz prujący,
i czemuż Cię dziś widzieć i przeznać nie mogę?...

Czytaj dalej: Lubię, kiedy kobieta... - Kazimierz Przerwa-Tetmajer