Drogą, gdzie skalne spiętrzyły się ściany,
Gdzie wzrok przeraża ciemna bezdeń fal,
Kędy się groźne włóczą huragany,
A nieraz runie grom z chmur wykrzesany,
Idziem odważnie w nieskończoną dal...
Tłum ludzi pyta: »Dokąd wy dążycie?
Co iść wam każe morzu, skałom wbrew?
Komu niesiecie na ofiarę życie,
Jak niegdyś Bogu skrytemu w błękicie
Ofiarowano z rozkoszą swą krew?«...
Kto Bogiem naszym? Gdzie on?... Waszym oczom
Wpatrzonym w ziemię niewidny ów Bóg —
Nie ku błękitnym wznoście wzrok przeźroczom,
Ale ku myśli niezmiernym roztoczom
I w duszach waszych szukajcie doń dróg...
Ideą zwie się ów Bóg; nasze czoła
I piersi nasze, to dla niego tron;
Kapłanem jego ten być tylko zdoła,
Kto, jako Chrystus w Ogrójcu, zawoła:
»Dla ciebiem gotów na mękę i skon!«...
Jest świat, gdzie Bóg ów z licem wiecznie młodem
W pełen tryumfu w bój wyzywa czas:
Tam to my dążym pielgrzymów pochodem;
Ach! Gdyby dotrzeć przed słońca zachodem,
Swobodną piersią odetchnąć choć raz...
Porwany szałem niejeden wśród drogi,
Stargawszy siły, czołem runie w kurz,
I przeznaczenia klnąc gwieździe złowrogiej,
Chce powstać, wrócić w ciche domu progi — —
Nie wraca kamień z fal bezdennych mórz...
Niebacznie depcąc poprzedników ciała
Stosami ległe wpoprzek naszych dróg,
Idziem; źrenicom przewodniczy chwała,
Jak wielkie słońce, co nad czernią pała
Obłoków dartych przez błyskawic smug.
Dumni, jak greckie półbogi zuchwali,
Wbrew Olimpowi podnoszące dłoń,
Póki się płomień życia w nas nie spali,
Z płonącą skronią dążym dalej, dalej!...
W zimnej mogile chłodzim spiekłą skroń...
Oto już dzień się do zachodu chyli —
Nigdyż u celu nie staniemy bram?
Spoczynku jednej nie mieliśmy chwili,
Czyżbyśmy próżno wciąż naprzód dążyli?...
Zaprawdę próżno — kresu niema nam.
Lot orła znajdzie granice w przestworze,
Delfin napotka w oceanie brzeg,
Grot piorunowy w ziemię się zaorze,
Wolę i dumę zegnie los w pokorze,
Lecz twórczej myśli nieskończony bieg...
Podobni słońcu, co uwiędłe zielę
Kolebką czyni młodych, świeżych ziół:
Jedne osiągłszy, nowe tworzym cele...
W jutra tajemną twarz patrzący śmiele,
Po laur sięgamy dla wyniosłych czół!...