SULAMITKA
Twe oczy jak pochodnie gorą, od których noc się rozpłomienia.
SALOMON
Wśród rzęs twe oko jak jezioro, które nadwodny gaj ocienia.
SULAMITKA
Twe usta są jak wiśni grona purpurą malowane ciemną.
SALOMON
Ust twoich róża rozchylona motyle nęci ponademną.
SULAMITKA
Pierś twa, jak brama, kędy woje wroga łoskotem trwożą stali.
SALOMON
Jak dwa gołębie piersi twoje, co na śnieżystej siedzą hali.
SULAMITKA
Twe słowa jak najsłodsze miody, jak szum cedrów twoja mowa.
SALOMON
Jak dźwięczny szelest górskiej wody, jak zapach myrry twoje słowa.
SULAMITKA
Jak płomień podczas nocy mroźnej, tyś pożądany mnie i drogi.
SALOMON
Jak łódź do brzegu z fali groźnej, spieszę, o luba, w twoje progi.
SULAMITKA
Pierś twą chcę czuć na mojem łonie, w uściski pochwyć mię palące.
SALOMON
Zstokrotnić chciałbym moje dłonie i ust i źrenic mieć tysiące.
SULAMITKA
Ramiona twoje mnie unoszą, jak róża od gorąca, mdleję.
SALOMON
Poję się twego tchu rozkoszą, jak palma w piaskach gdy wiatr wieje.
SULAMITKA
Obłok zasłania me źrenice, w otchłań upadam, w głębię ciemną...
SALOMON
W oczach mych skrzą się błyskawice, ziemia zapada się podemną...
SULAMITKA
O luby! szczęścia to godzina nad wszystkie życia chwile święta.
SALOMON
O luba! chwila to jedyna, gdy się o śmierci nie pamięta.
SULAMITKA
Mądrem i pięknem będzie dziecię, którem poczęła w tej godzinie.
SALOMON
Jak w pączku często kona kwiecie, w łonie niech twojem dziecko zginie.
SULAMITKA
Od grozy ciało me drętwieje — przecz słowu dałeś wyjść strasznemu.
SALOMON
Li tylko to, co nie istnieje, o luba, nie podlega złemu.