Pamiętam ciebie... zda mi się że cała
jasność mojemu życiu przeznaczona
przeszła wraz z tobą, wielka i wspaniała,
i nigdy więcej, nigdy nie zadnieje...
A teraz jeszcze wyciągam ramiona
tęsknę za tobą, jakbym miał nadzieję,
że przyjdziesz do mnie, i nie mogę do tej
myśli przywyknąć, żeś dla mnie stracona,
że nie zostało mi nic, prócz tęsknoty...
Pamiętam ciebie... Dzień mi bez godziny
nie spłynął jeden, choć lat zbiegło wiele,
żebyś ty z wspomnień mych ciemnej głębiny
nie wyłoniła się, cicha i blada,
jaką widziałem cię niegdyś w kościele
po raz ostatni... Wówczas owłada
mną taki smutek i tak wielka żałość,
jakbym cię wczoraj żegnał... wobec cienia
postaci twojej, wobec przywidzenia,
czuję tę samą młodzieńczą nieśmiałość,
te same dziwne dreszcze i pragnienia,
jakiem czuł niegdyś — i nic już nie pomnę,
ni lat przebytych, ni późniejszych wrażeń,
i myśli moje błądzą nieprzytomne
w krainie zmarłych, zmartwychwstałych wrażeń...