Podczas burzy

Wcią­gam wi­cher jak ru­mak, gdy na step wy­bie­ży,
wi­cher od Tatr wie­ją­cy, by­stry, ostry, świe­ży - -
zda mi się, że po­tar­gam wszyst­kie ziem­skie si­dła,
że mi u ra­mion ro­sną dłu­gie orle skrzy­dła
i po­nio­są mię w prze­stwór... Słoń­ce się za­chmu­rza,
śmi­gnął z chmur wąż pło­mien­ny, za­hu­cza­ła bu­rza,
wo­do­spa­dem deszcz lu­nął. W tym ol­brzy­mim sztur­mie
wi­chru, desz­czu, pio­ru­nów: du­szy mej mu­zy­ka-
bu­dzi się - głos w niej za­grzmiał jak w wo­jen­nej sur­mie,
me­lo­dia ją na­peł­nia sza­lo­na i dzi­ka,
a skrzy­dła orle, co mi u ra­mion wy­ro­sły,
w nisz­czą­cych po­tęg cha­os du­szę mą po­nio­sły.

Czy­taj da­lej: Ulewa – Adam Asnyk