Jeżeli ci Pan nie zbuduje domu,
Próżno składają ci cegły mularze:
Jeśli nie broni miasta od pogromu,
Próżno czuwają po szyldwachach straże.
Napróżno wstajesz przed świtem, człowiecze,
A przy świeczniku nad robotą ślęczysz:
Z gorzkiego żyta chleb ci się upiecze,
Bo ty, o Panie! te, co kochasz, wieńczysz!
Zaprawdę, nie ma hojniejszej nagrody
Nad narodzone w domu twoim plemie,
Nad syny, które mąż i całowiek młody
Jak winne grona wyprowadza z ziemie.
Synowie jego powadze przystoją,
W Potęgę mnożą, miłość k’niemu niecą,
W kołczanie jako złote strzały stoją,
W poselstwa, jako złote strzały, lecą.
A kiedy takich strzał mnóstwo w kołczanie
Pan mu dozwoli mieć — ubranych w ciało,
Przeciw wrogowi swemu śmiało stanie,
Odepchnie napaść i powróci z chwałą.
O Panie! rozpuść twoje wielkie moce
Przez lud się twój rzuć ognia strumieniami.