Psy

Autor:

Warcząc, długo łaziłem chodem sobaczym,
Nastroszony, mrukliwy i zły,
Aż wyszedłem przed dom, zaszczekałem z rozpaczy,
I odezwały się moje psy.

Najpierw zawył czarny kundel u sąsiada
Boleściwem wyciem niemych słów,
I już słyszę, jak ochryple ujada
Chór ogromny obudzonych psów.

Nie skradają się złodzieje po nocy,
Czemu rwiecie się z łańcuchów i bud
To tylko człowiek krzyczy pomocy,
Człowiek zapatrzony w straszny cud.

Na czworakach u progu domu
Gwiazdom płaczę, jak wy, jak wy,
Że powiedzieć, wytłumaczyć niema komu,
Jak cierpimy, nocni ludzie, smutne psy.

Nie wyjemy ani z chłodu ani z głodu,
Lecz że księżyc martwą płachtą na nas spadł
I z rozpaczy o tę srebrną głąb ogrodu,
O tę ciszę niepojętą, o ten świat.

Ach, do kogo w tej tęsknocie, do kogo
Przerażone zadarliśmy łby?
Psy parszywe odpowiedzieć nie mogą,
Ani ja nie mogę, bracia psy!

Więc uśniemy, umęczeni płaczem,
Może we śnie nam będzie lżej,
Gdy ujrzymy biedne sny sobacze,
Szare widmo naszej śmierci psiej.

Tam się płaski, niski raj ukaże,
Obwąchiwać będziemy boży próg,
I jak niegdyś do strapionych i nędzarzy,
Do psów przyjdzie zbawiający Bóg.

Czytaj dalej: Do prostego człowieka - Julian Tuwim

Źródło: Rzecz czarnoleska, Julian Tuwim, 1929. Pierwodruk: Wiadomości Literackie, r. 1928, nr 41 (249).