Sztuka czy sowiet

Autor:

W. Majakowskij. Wieszczi etowo goda do 1 awgusta 1923 g. Berlin, Towarzystwo Akcyjne "Nakanunie", 1924, str. 108 i 4nl.

"Dla nas, rzemieślników słowa Rosji sowieckiej, — pisze Majakowski w przedmowie, — drobne zadanka czysto wersyfikacyjne ("stichodiełanja") ustępują miejsca szerokim celom pomocy słowa przy budowie komuny".

Mocny, ogromny talent Majakowskiego buduje komunę "stichodiełanjem". Coraz lepszym komunistą i coraz gorszym poetą jest ten histeryczny, konwulsyjny, kolosalizujący, katastroficzny, grzmiący i huczący człowiek, ten Budiennyj poezji współczesnej. Pomijam wierszoróbstwo propagandystyczne w rodzaju "satyry" na lorda Curzona lub zamieszczonego w tomie "wzoru reklamy":

"Nie ugowariwajem, no preduprieżdajem Was,
gołłandskoje masło łuczszeje iz masł,
dlia sałatow, sousow i proczich jed.
łuczszawo masła nie było i niet".

Nie opieram też powyższego sądu na rozmowie autora z wieżą Eiffla (wiersz "Pariż"): zaprasza ją Majakowski do Moskwy, jako że Paryż, "miasto prostytutek, poetów i giełdy", jest dla niej miejscem nieodpowiedniem. Znamy to wszystko: było słońce jako monokl w oku, był Napoleon jako mops na smyczy, a teraz jest wyrabianie wieży Eiffla... wizy do Moskwy (str. 25). Ale pomijając, powtarzam, reklamy dla masła i republiki sowietów, te same sztuki, sztuczki i olbrzymie sztuczyska, zakrojone na miarę kosmiczną i komiczną jednocześnie, występują w poemacie "Pro eto". Nadrabianie siebie — samym sobą, wycie, druzgotanie, tratowanie, trzaskanie, piorunowanie, wieczny ryk i programowo traktowana pierwotność, przewracanie świata, żonglowanie miastami jak piłkami, nieustające rakiety efektów, oszałamiające rymy i wszystko to, co już po stokroć we wszystkich dawnych książkach Majakowskiego bywało, — powtarza się także tutaj. Ale dawniej było świeże, młode i olśniewające; teraz — nuży i denerwuje.

Dzwoni telefon — trzęsienie świata! Poeta płacze — powódź, potop! Obuchem w głowę walą słowa, zdania, piekielne rymy i przekwinty wymyślnych obrazowań. Mózg Majakowskiego, jak wielka, stalowa i świetnie naoliwiona maszyna rotacyjna, wyrzuca setki oleodruków typowej majakowszczyzny: spuchnięte, nabrzmiałe, mięsiste, ostre, wyraźne krzyki rozjuszonego bólem, gniewem i wściekłością zwierzęcia.

Jeżeli to komuna zrobiła z tego genjalnego poety fabrykę odbitek ze wspaniałego talentu, to wołam: "Boże, caria chrani!" i nie życzę eresefeseru poetom.

Czytaj dalej: Do prostego człowieka - Julian Tuwim

Źródło: Wiadomości Literackie, r. 1924, nr 5 (5).