Co kilka dni się do mnie
Ktoś nowy z prośbą zgłasza,
Zaczyna arcy-skromnie
I bardzo mnie przeprasza:
„Pan mnie wysłuchać raczy,
O drobną chodzi sprawę,
Co to dla pana znaczy?
Pan przecież zna Wieniawę!”
.W tych dniach się brunet zjawił,
Interes ma gotowy:
„Czy rządby wydzierżawił
Monopol tytuniowy?
Nie chodzi o przekupstwo,
Dość zmienić jest ustawę!
Dla pana to jest głupstwo!
Pan przecież zna Wieniawę!”
Dentysta pewien z Brześcia,
Brat szwagra mej kuzynki,
Chce dla hurtowni teścia
Sprowadzić z Włoch rodzynki.
Godzinę mi tłumaczy,
Uderza w tony łzawe:
„Co to dla pana znaczy?
Pan przecież zna Wieniawę!”
Ignacy Pupcikowski
(Brat mleczny naszej praczki,
Pochodzą z jednej wioski)
Wyrabia wykałaczki.
„Szanowny pan wybaczy,
Do armji chcę dostawę...
Pan słówko szepnąć raczy,
Pan zna pana Wieniawę....”
Mimosenblum Maurycy
Artylerzystę syna
Chce przenieść do stolicy
Z Radomia czy z Lublina.
„On płacze i on płacze,
On kocha tak Warszawę!
Co to dla pana znaczy?
Pan przecież zna Wieniawę!”
A wczoraj (nie wierzycie?
Pod chajrem! bez przechwałek!)
Przychodzi do mnie skrycie
Poprostu — sam Marszałek.
I prosi o dyskrecję,
Bo ma intymną sprawę,
A wierzy w mą protekcję:
„Pan przecież zna Wieniawę!”
...Choć prosił — nie uległem,
Choć groził — wytrzymałem.
Gdy skończył mówić, rzekłem:
„Nie mogę! Próbowałem!
Do Wróbla się nie chodzi
Na mleczko ani kawę,
A zresztą — co to szkodzi?
Pan przecież zna Wieniawę!”
Źródło: Jarmark rymów, Julian Tuwim, 1934.