Janowi Lechoniowi
Witaj, trumno wąziutka!
Co tam stuka w popiele?
Czaszka, wyschłe piszczele,
Paryskiej ziemi grudka,
Nie wiem co, ale niewiele…
Dzień dobry, biedny aniele.
Biją dzwony i działa
Zmurszałym szczątkom ciała,
Kłaniają się ministrowie,
Kroczą persony przednie.
Ulica patrzy i słucha. -
Wiozą ci – ach! Krakowie! -
Wiozą ci Króla Ducha.
Prezydent mówi i blednie.
Marszałek mówi i blednie.
Sztandar śnieżnie i krwawo
Okrył cię, prochu, dumnie.
A co się stało? Co było?
Szczupły brunecik. Syn Sally.
I nagle – Ogień – Idea:
Polska – On – Salomea.
I już się wszechświat pali!
Sam płonie w nim! Spalił się! Spalił!
Spalonego grzebali
Syna twojego, Sally!
Zgasili go mogiłą,
Spopielił się zatracił!…
Potem grób rozkopali,
Świat się matce odpłacił:
Odniósł proch.
Tak to było.
Słowo? dzwoni i błyska,
Słowo pioruny ciska,
Jak dawniej – szumnie, dumnie!
Ciało? Próchnicą przeżarte,
Ciało na popiół starte
Kołace w czarnej trumnie.
Niewiele tego, niewiele,
Czaszka, zeschłe piszczele
I obcej ziemi grudka…
Matki nie ma w kościele,
Dobranoc, biedny aniele!
Żegnaj, trumno wąziutka!…
164 lata temu – 3 kwietnia 1849 r. – zmarł Juliusz Słowacki
Z tomiku Rzecz Czarnoleska (1929)