Z pucharem w dłoni usiadł syn Dawida
i rzecze: Przesyt jest w rozkoszy na dnie,
wszelkie rąk ludzkich dzieło w proch upadnie,
a mądrość? — na cóż mądrość mi się przyda?
Uśmiech szyderczy rozchylił mu wargi:
Człowiek, jak bydlę, rodzi się i zdycha, —
kłamstwem, obłudą cała jego pycha,
i próżne wszelkie trudy, modły, skargi!
Oto rozkoszy syt jestem i jadła,
sok winnych jagód weselił mi serce,
stopa wzorzyste deptała kobierce,
a mądrość wiekom sławy blask odkradła —
i cóż mam?! Życie kocha tylko słaby — —
— W złocie ku niemu szła królowa z Saby. —