Zamiejskie ogrody

Autor:

Z dala od ulic gwar­nych, świą­tyń, żaru, wrza­wy,
Otu­lo­ne mur­ka­mi, pod sto­pą War­sza­wy.
Śpią ci­che, za­miej­skie ogro­dy.

Nad mia­stem jest kurz wiel­ki i dymy go­rą­ce.
W ogro­dach drze­wa świe­że i spo­koj­ne słoń­ce.
Pach­ną­ce pół­mro­ki i chło­dy.

W porę dnia. gdy już bie­gać nic daje znu­że­nie.
Upał, jak kwiat pod­cię­ty, upa­da na zie­mię.
Uli­ce i pla­ce wy­lud­nia.

Tu­łaj, pod bal­da­chi­mem z ga­łą­zek i nie­ba.
Z my­ślą, że mi już ko­chać i sza­leć nie trze­ba.
Za­sy­piam w go­rą­ce po­łu­dnia.

Czy­taj da­lej: Alarm – Antoni Słonimski