Rozpostarła się przed nami łąk cicha jasnoziel,
Wyczułem mą dobrocią Twoją dobrą biel.
Połączyła nas kiedyś gorącość południa,
A dziś dzieli różowość schodzącego dnia.
Zejdźmy z łąk. Już jest późno. I daleki odgłos
Niesie trawa soczysta i mokra od ros.
Układałem Twój obraz w szmaragdowe punkciki,
Gdyś usty wilgotnymi całowała króliki.