Czepiec

Wychodząc Kasia w wieczór z rzecznej wody,
Kędy szukała w te znoje ochłody,
Białym botuchem ciało otoczyła,
A krętym czepcem złoty włos nakryła;
Kupido zaraz do posługi skoczy,
I wycisnąwszy wilgotność z warkoczy,
I podniosszy włos od szyje do góry,
Zaciągnął mocno rozpuszczone sznury.

Czy-ć się nauki tej od ojca uczył,
Kiedy był z Marsem Wenerę ujuczył?...
Lecz Wulkan tylko wiązał nagie ciała,
Ą temu się sieć na serca dostała;
Cóż będzie czynić serce utrapione,
Gdy na nie takie parkany rzucone?
Kiedy w zdradliwe włos uwikłań nici?
Kiedy i sam włos stoi za sto sieci?

Czytaj dalej: Do trupa - Jan Andrzej Morsztyn