Nie wiem, skąd nad swój zwyczaj litościwa
Zemdlałe zioła Jagnieszka poléwa
I chłodzi ogród lipcem upalony;
Na co ja patrząc rzekłem zamyślony:
Nie wodę na was ta panienka toczy,
Ale was z banie łzami memi moczy.
Błogosławiony ogródeczku, który
Odwilżą, prędko pomkniesz się do góry.
Szczęśliwe zioła, wam się łzy dostały,
Które okrutną dziewkę miękczyć miały;
Pójdziecie bujno, kiedy swoich oczy
Nad wami blaski skoneczne roztoczy;
Oraz nadzwykłe mając przyrodzenie,
Słońce z jéj oczu, z moich dżdża strumienie.