Kochaj, o kochaj dopóki możesz, niech serce marzy,
Przyjdzie godzina, w której się ono grobom poskarży.
Niech więc goreje, tli się miłością, niechaj nią żyje,
Póki dla niego wzajemne serce gorąco bije...
A kto ci pierś swą otworzy do dna, kto ból swój zwierzy,
Zrób dlań co możesz w imię miłości — niech ufa, wierzy.
Poskromnij język, by ostre słowa nie uleciały,
Boże! jam przecież tak źle nie myślał —
Lecz tamten płacząc — odszedł zbolały.
Źródło: Moje pieśni, Maria Paruszewska, 1934.