Przekleństwo śpiewaka – Ludwig Uhland

Autor:
Tłumaczenie: Maria Paruszewska

Stał raz za dawnych czasów zamek okazały,
Daleko lśnił nad krajem aż na mórz kryształy,
W koło wonnych ogrodów spowity pierścieniem.
Gdzie biły świeże źródła tęczowym promieniem.

Mieszkał tam król bogaty w ziemie i zwycięstwa.
Dumny na swoim tronie, ponury wśród męstwa.
Bo co zamierzał — straszne, a co zoczył — to gniew.
Co powiedział — to batog, co napisał — to krew.

Raz zawiodły do zamku dwóch śpiewaków losy,
jeden miał złote sploty, drugi siwe włosy.
Starzec z harfą na strojnym rumaku siedzący,
Obok krokiem szedł przy nim towarzysz kwitnący.

Stary mówił młodemu: ,,— Bądź gotów, mój synu!
..Pomyśl o wzniosłych pieśniach, nastrój się do czynu.
..Zbierz wszystkie siły razem — radość, boleść duszy,
„A może się kamienne serce króla wzruszy."

Już stoją dwaj pieśniarze w filarowej sali,
Król na tronie z małżonką patrzą na nich z dali,
W purpurę strojny, jak ów północny krwawy brzask,
Królowa słodka, cicha, jak księżycowy blask.

Nastroił starzec struny, cudny ton wydały,
Całem bogactwem dźwięków uszy napawały,
A potem bosko płynął młodzieńca głosu dźwięk,
A starzec mu wtórował, jak w chórze duchów jęk.

Śpiewali złote czasy, o wiośnie, miłości,
Władzy mężów, wolności, o świętej wierności,
O słodyczy, którą pierś ludzka tak snuje
I o wszystkiem, co wzniosłe, co serce przejmuje.

Królewska świta w koło żartów zapomina,
Zastęp wojaków króla przed Bogiem się zgina,
Królowa rozrzewniona żalu łzy roniła,
Rzucając różę piewcy, co jej pierś zdobiła.

..Wyście naród mój zwiedli! Żonę uwieść chcecie?"
Krzyczy król rozwścieczony drżąc — „Dość tego przecie!"
Rzuca miecz swój w młodzieńca i pierś mu przeszywa,
Z której miast złotych pieśni strumień krwi wypływa.

Jak grom słuchaczy raził, prysnął czar daleki,
Młodzieniec zasnął w mistrza objęciu na wieki.
On płaszczem go swym nakrył i na konia wsadził,
A przywiązawszy mocno z zamku uprowadził.

Lecz przed wysoką bramą stanął śpiewak stary,
Uchwycił za swą harfę, skarb nad świata dary
I o słup marmurowy rozbił ją w kawały,
Wołając aż głos przeszył zamkowe powały:

..Biada wam dumne mury! Nigdy słodkie pienie
Rozbrzmiewać tu nie będzie harf, ni śpiewu brzmienie,
Tylko jęk westchnień, trwożne niewolników kroki,
Aż was duch zemsty spali na popiół głęboki!...

Biada wam, wonne parki w majowej ozdobie!
Patrzcie na te zmienione oblicze już w grobie,
Niech i was ten los spotka, źródła w piasek zmieni,
Obyście skamieniały i legły w pustyni.

..Biada tobie morderco, tyś pieśni przekleństwem!
Próżno zdobisz się wieńcem, krwawej sławy męstwem.
Zapomniane twe imię niech zginie w zamieci,
Bądź jak ostatnie tchnienie, co z wiatrem uleci!"

Groźne przekleństwo starca niebo wysłuchało:
I mury się rozpadły, nic nie pozostało;
Tylko jedna kolumna, zabytek z przeszłości
Stoi, lecz już zachwiana, paść może w nicości.

W miejscu dawnych ogrodów puszcza wieje dzika,
Drzewo cienia nie daje, źródło nie wycieka,
O królu pieśń nie głosi ni z ksiąg mówi jaka:
Zapomniany.... zostało — przekleństwo śpiewaka.

Czytaj dalej: Hymn o miłości (Miłość cierpliwa jest) - Inny

Źródło: Moje pieśni, Maria Paruszewska, 1934.