Parcius iunctas quatiunt fenestras.
Do twoich okien rozpustne trzpioty
Już i szturmować nie radzi;
Możesz używać sennej pieszczoty —
Bo i drzwi skrzypią już rzadziej
Jakoś do progu szczelnie przywarte;
I już nie słychać śpiewania:
Ty śpisz, o Lidio! a ja tu wartę
Odprawiam aż do świtania.
Przyjdzie wnet starość; ty, gdzie w odludnym
Zaułku, stojąc wzgardzona,
Jękniesz nad męskim rodem obłudnym,
Od trackich wichrów sieczona.
A pożar chuci wzbudzony w tobie
Jak u grzejącej się klaczy
Żądzą zawierci w samej wątrobie,
Że aż zawołasz w rozpaczy:
Czemu to bluszcze, mirty i kwiecie
Lubuje młokos dziś pusty —
A na zimowe Eury, zamiecie,
Przeznacza wyschnięte chrosty?!