W zachodu złoty blask,
W słońce wiszące nisko,
Szliśmy raz w dłoni dłoń.
Wieczór był pełen łask,
Szczęście tak blisko, blisko.
Chmurki jak stado owiec
Na nieba oceanie,
Wiosna i kwiatów woń.
Dotąd cichy i niemy
Spytałem wreszcie słońca:
— „Ach powiedz słońce, powiedz
Jak długo tak iść będziemy?“ —
„Do końca bracie do końca...“ —
W jej złotych oczu krąg
Dla mej miłości ślepych,
Rzucałem w próżnej grze,
Rubiny serca krwawe,
Wszystkie stygmaty mąk,
Cały mej duszy przepych.
Nie miały tyle mocy,
By oczy niełaskawe
Spojrzały w serce me.
Przed nocą więc uklęka
Duch mój po zgonie słońca
— „Ach powiedz czarna nocy,
Jak długo potrwa ta męka?“ —
— „Do końca bracie do końca!“ —
Źródło: Erotyki, Henryk Zbierzchowski, 1923.