Cudowne oczy ma mój kot angora
I z każdą porą ich kolor się zmienia.
Inne są z rana a inne z wieczora,
Gdy cały pokój tonie w morzu cienia.
Rano te oczy mają jasną zieleń
Jak Salerneńska zatoka o świcie,
Jak gdyby dziwną tajemnicą wcieleń
Wchłonęły morza włoskiego odbicie.
Potem przez jakieś czary nieuchwytne,
Gdy dzień się zbliży do swego południa,
Te oczy stają się ciemno-błękitne
I tak głębokie, jako wiejska studnia.
Lecz kiedy wieczór światła poprzegania
I świat otuli swoim szarym cieniem,
Te oczy palą się w mroku mieszkania
Jak dwa rubiny czerwonym płomieniem.
I chociaż nie chcę wpatrywać się muszę
W te dwa krwawniki, błyszczące wśród ciemnic,
Jakby rzuciła czar na moją duszę
Dżungla sczajona i pełna tajemnic.
Źródło: Ogród Życia, Henryk Zbierzchowski, 1935.