Krąg wody jakąś niewidzialną ręką
Rzucony między traw sploty na łące,
Całując falą kwiatów stopy drżące
Utworzył w ziemi zatokę maleńką.
Co dzień, gdy róże zapalą się świtu
Przez traw gęstwinę, kwiatów wonne sady
Cisną się rojne owadów gromady
Do zgubionego wśród trawy błękitu.
I zaglądają do nieba ciekawie,
Które na fali pocałunki kładnie
Z ogromnym słońcem zatopionym na dnie.
A kiedy rosy rozperlą się w trawie
Z kwiatów chylących kielichy nad tonią
Spadają krople i dzwonią...
Źródło: Impresye, Henryk Zbierzchowski, 1902.