Dom twój rzuciłem, gnany wściekłym szałem,
Bo chciałem zgłębić zagadki zawiłość:
Czy tam, gdzie zajdę powita mię miłość,
Miłości pełen, miłość objąć chciałem.
Miłościm szukał po wszystkich ulicach,
Jak nędzarz przy drzwiach ręce wyciągałem,
O skromny datek miłości żebrałem,
Lecz mnie wyśmiano z nienawiścią w licach.
Błądząc tak ciągle miłości szukałem,
Niestety, nigdzie jej nie napotkałem,
Wróciłem w progi twoje, ach, znękany.
Tyś jedna, matko, zagoiła rany,
I ach! co w oczach twoich wyczytałem,
Było miłością, której tak szukałem.
Źródło: Moje pieśni, Maria Paruszewska, 1934.