Schyn-pas i Via-mala w Szwajcaryi

Od stóp Bernin, z Sylwaplany,
Drogą znaną przez Rzymiany,
Spuszczamy się z Engadinu,
W głębokie wąwozy Schynu,
Dzikie, ciemne — gdzie nad głową,
Skała piętrzy się pionowo,
A tuż za nią, grzbiet się jeży
Skał olbrzymich, gdzie śnieg leży.
Spojrzysz na dół — oko ginie
W tych przepaściach, — gdzie w głębinie,
Huczy rzeka, której fala,
Wstrząsa głazy i przewala.
Od przepaści w górę kroczy,
Z ciemną krasą swych warkoczy,
Zwartych jodeł las posępny,
Na brzeg stromy, niedostępny.
A z najwyższych górnych szczytów,
Niby szarfa śród granitów,
Pędzi strumień, jak kaskada
Skacze w otchłań — i przepada.
Droga jak wąż — to się wije
Po krawędziach, — to się kryje
Pod tunele, pod skał złamki,
Zawieszone jakby zamki,
Nad przepaścią, — to przez łuki
Jakby kunsztem diablej sztuki
Przerzucone z skał na skały.
Widok straszny i wspaniały!

2.

Gdzie Albula bieg swój kończy,
I swe wody z Renem łączy,
Ciemna śród skał rozpadlina,
Via-mala się zaczyna.
Mierzysz okiem pełnem grozy,
Te przepaście, te wąwozy,
Te jaskinie, gdzie świat cały
Dziki, skrzepły, skamieniały.
Wchodzisz w tę cieśń — dwie opoki,
Wązko, mkną aż pod obłoki;
Tam, nie zajrzy promień słońca,
Tam, wre potok i roztrąca
Zapienione, grzmiące wały,
O sterczące na dnie skały.
W górze — ledwie tyle nieba,
Ile duszy westchnąć trzeba.
Tu, wędrownej sfolguj nodze,
Bo po krętej ciasnej drodze
Piąć się musisz na skat ścianę,
To przez mosty zbudowane
Na przepaściach — to przez groty,
Cyklopejskich rąk roboty,
To pod ciężkie opok złamy,
Co się łączą jakby bramy
Nad twą głową. Radbym okiem
Z milszym spotkać się widokiem;
Próżno! — w tej skał rozpadlinie —
Przepaść, łomy i jaskinie.

3.

Gdy cię strach nie cofnie z drogi
Jeźliś pewny swojej nogi
Nad przepaścią — że nie zboczy,
Gdy cię zawrót nie zamroczy,
Nie przerazi wązka ścieżka;
Jeśli burza, co tam mieszka
Hukiem gromów cię nie zgłuszy,
Skał nad głową twą nie skruszy; —
Potok, w nagle wzdęte tonie
Nie pochwyci — nie pochłonie,
A lawina, jeśli ciebie
Żywcem w śniegi nie zagrzebie:
To zwalczywszy te przeszkody,
Sto przepaści, wieczne lody,
Ujrzysz w końcu, po za niemi
Najpiękniejszy kraj na ziemi.

4.

Tak przez życie kroczyć trzeba
Na szczyt sławy i do nieba,
Z wytrwałością i bez trwogi
Przepaściste przebyć drogi.
Gdy namiętność w głąb’ nie strąci,
Obłęd — duszy nie zamąci,
Gdy się rozum nie zachwieje, —
Wiarę, miłość i nadzieję,
Wziąwszy w pomoc — dojdziesz śmiały,
Przez przepaście, strome skały
Przez lodowce, huragany,
Do tych wyżyn — gdzie wybrany,
Z każdą łamiąc się przeszkodą,
Laur lub palmę, ma nagrodą.

Czytaj dalej: Modlitwa dla Polaków - Gustaw Zieliński