Sędziowie! Którym jednym prawo z góry
Życia i śmierci dał Sprawca natury;
Jakby nie było i sądu, i Pana -
Oto bez wiedzy waszej krew przelana!
Byłem niewinny, a choćbym miał winę,
Prawo mię mogło ukarać jedyne.
Dwóch tu przed wami ukrzywdzonych stawa:
Ja- o me życie, o pogardę - prawa.
Sprawiedliwości powróci się cale
Miecz, który zabójca wydarłszy zuchwale,
Spokojność ludzką na chwilę zakłóci.
Ale kto życie, kto mi życie wróci?
Tam, gdzie ja jestem. o słońcu nie wiedzą,
Smutni mieszkańce w środku nocy siedzą.
Wy jutro białe obaczycie rano,
A mnie na wieczne wieczory skazano!
Wy powrócicie do żon. do rodziny.
witające was powychodzą syny;
Moja mię nigdy nie ogląda żona.
Wieczną sierotą po mnie zostawiona!
Sędziowie! Groby otworzą się ciemne
I wyjdą z Ablem mieszkańce podziemne,
Sądowe wasze otoczywszy ławy.
Czekać będziemy krwi niewinnej sprawy.
Jeżeli jakim uwiedzeni względem.
Główny kryminał osądzicie błędem
I staniecie się jak współzabójcami -
Jam naznaczony iść wszędzie za wami!
Gdy przyjaciółmi otoczeni wkoło.
Pędzić będziecie godziny wesoło
Sądząc. że chwile daleko stroskane,
Ja, niespodziany, w pośrodku was stanę.
Do stołów waszych. na wasze festyny
Przyjdę. mieszkaniec nieznanej krainy.
Z strawą, z napojem. co go wam nalali.
Zmieszam krew moję, którąście zdeptali.
Kiedy po dziennym zapoceniu czoła
Sen do miłego spoczynku zawoła,
Nie chcąc spoczynku mieszać innych ludzi,
Was tylko jednych larwa moja zbudzi.
W tłumie, w ustroniu. w domu. w polu, w drodze,
Najmilszym waszym rozrywkom przeszkodzę.
Ja wszędzie zgonię mego przeciwnika:
Przylecę z głosem dzwonu lub puszczyka.
Ale wy bacznie zaradzać gotowi
Swemu i razem memu spoczynkowi.