Na przyjazd T. Lenartowicza do Fontainebleau

1.
Złotostruny! Albo ja wiem,
Jak pisać do ciebie?
Choćbym pisał piórem pawiem
Umaczanem w niebie,
I to mało!

Jedwabniejsze piór powianie,
Błękitniejsze znasz otchłanie
Z gwiazdą białą...
To napiszę ja bogaciéj
Posłem dobrym,
Jednym z młodszych twoich braci,
Kornie chrobrym...

Gdzieś go znałeś za tém znaniem
Lub nad znaniem tém,
Za tem czasów urąganiem,
Co nie dzwoni w rym —

Za tym dzikim zgrzytem dłuta,
Co odpryska w pył,
Ale zato postać kuta
Staje — tyłeś żył —

Za tym jawem, który nocą,
Blizną, co jest znak,
Za nieznaną tą wszechmocą,
Którą kocham tak —

Za tym jadem a miłością,
Poplątaną w szlak,
Za tą, mówię, realnością,
Którą gardzę tak!

2.
Lepiej, że on w Fonteneblo,
Niż ja, dzikie ptaszę,
Bo strzeliściej się zeszczeblą
Pogadanki wasze.

Jak orzechu strojną perłą
Z wiatrem igra leszcz,
Takie pieśni jego berło,
Taki to on wieszcz.

A tak śpiewny, że aż śpiewam,
Dobry, że aż żal,
Czysty, że aż się spodziewam,
Szczery, że choć chwal!

3.
Niech Marjanka on uściśnie,
Pannie kwiat zaniesie
I czerwone z wami wiśnie
Je i chodzi w lesie!

Czytaj dalej: Moja piosnka [II] - Cyprian Kamil Norwid