Laleczko moja mała,
Dziecko moje kochane,
Ciąglem sobie myślała,
Czy cię aby dostanę?
No, i jesteś nareszcie!
O tu, tu, przy choince...
Chodźcie, zobaczcie, spieszcie, —
Śpi w białej koszulince.
Dostanę skrawek płótna,
Uszyję jej sukienkę.
Nie będę zła i smutna,
Choć wezmę igłę w rękę!
Trudno! Jak się ma dzieci,
To nie można próżnować.
Strasznie prędko czas leci:
A chowaj je, a prowadź,
A szyj, a pierz, a gotuj,
A ucz, żeby zmądrzały...
Dajcie mi święty spokój, —
Cały dzień na to mały!
Niema chwili na psoty!
Jak ja się z tem obrobię?
Toż to będą kłopoty,
Nim wyrośniemy obie!