*** (W ślad za górnym orszakiem obłoków przesuwnych)

W ślad za górnym orszakiem obłoków przesuwnych,
Co kształty w miarę biegu odmieniają stale,
Światła chodzą po łące w odstępach nierównych,
Jakby wzajem o sobie nie wiedziały wcale.

Nie wiadomo, co łąkę tak szerzy w bezmiary,
Czy ich zwiewność, czy cichość, czy ruch, czy jasnota?
Czy raczej nieustanna tych cieniów pierzchota.
Co się kryją - spłoszone w parowy i jary?

Czekam, aż jedno z świateł, skupionych na jaskrze,
Dotrze do mnie wraz z przerwą obłoków na niebie
I w pierś moją uderzy - i cały się zaskrzę.
I łące nagle drogę rozwidnię do siebie.

Czytaj dalej: W malinowym chruśniaku - Bolesław Leśmian