Kiedyż, ach, kiedy przyjdą takie czasy,
Że pan, uczony, mieszczanin, chłop w chacie
Złączą swe dłonie bez względu na klasy
W uścisk serdeczny i z tym słowem: Bracie!
Kiedyż ta miłość bratnia się roznieci
We wszystkich sercach polskiego narodu,
I będziem, jako jednej matki dzieci,
Z wioski, miasteczka i z dworu, i z grodu.
Jedna Ojczyzna, nasza Matka święta,
Jedni wrogowie w życie nasze godzą,
Jedne znosimy niewolnicze pęta, —
Czemuż jej dzieci wzajem sobie szkodzą?
Kiedyż, ach, kiedyż, o polski narodzie,
Walka klasowa w twem łonie ustanie,
By żyć, pracować w miłości i zgodzie
Na twej Ojczyzny przyszłe zmartwychwstanie!...