Szatan

Gdy w one cza­sy był mi nowy
Mło­do­ści świe­żej wra­żeń świat,
Wej­rze­nia dzie­wic, szum dą­bro­wy,
Sło­wi­ka głos i każ­dy kwiat;
Gdy uczuć szczyt­nych los pod­nio­sły,
Wol­no­ści, sła­wy dźwięcz­ny śpiew
Wy­so­ko ser­ce moje nio­sły,
I fa­lo­wa­ła w ży­łach krew:
Zły ja­kiś ge­niusz po­ta­jem­nie,
Rzu­ca­jąc w du­szę chmur­ny cień,
Zdra­dli­wie za­czął mą­cić we mnie
Roz­ko­szy i upo­jeń dzień.

Z nim smut­ne były mi bie­sia­dy,
Bo jego uśmiech, oka cud,
I słów szy­der­czych zim­ne jady
Za­tru­ty nio­sły w pierś mą chłód.
Po­to­ki oszczerstw usta lały,
Nie wi­dział opatrz­no­ści sił,
Dlań mrzon­ką były ide­ały,
Z pięk­no­ści, z na­tchnień ja­snych drwił;
Mi­ło­ści nie znał, ni swo­bo­dy,
Z skrzy­wio­nym zaś uśmie­chem lic —
Nie bło­go­sła­wił on przy­ro­dy,
Do­bre­go w niej nie wi­dząc nic.
 
1887 r, Ja­ro­we.

Czy­taj da­lej: Przypomnienie - Aleksander Puszkin