Ty więdniesz, ale milczysz; smutek cię pożera;
Na ustach twych dziewiczych mdły uśmiech zamiera.
Dawno igłą twą wzorów i kwiatów na płótnie
Nie ożywiałaś. Lubisz ty w milczeniu, smutnie,
Cierpieć. O na cierpieniu znam się ja dziewiczym!
Dawno me oczy w duszy twej czytały: niczym
Miłości nie utaisz: my kochamy sami;
Miłość, czułe dziewice, również miota wami.
Szczęsna młodzież! Lecz powiedz, co to za młodzieniec,
Błękitnooki z czarnym włosem? Ha! rumieniec?
Ja wiem, ja wiem o wszystkim; mógłbym po imieniu
Nazwać go. Ale milczę, nie powiem nikomu.
On to, on brodzi wiecznie wkoło twego domu,
Wzrok ku oknu podnosząc: ty go czekasz w cieniu:
On idzie, i ty bieżysz, i znów pokryjomu,
Długo w ślad za nim patrzysz. Nikt w dzień świetnej jazdy,
W święto Maja, gdy między pysznymi pojazdy
Młodzi się na rumakach hasając rozbiegą;
Nikt zręczniej, śmielej koniem nie włada nad niego.