Do Wincentego Skrzyńskiego

Win­szu­ję, pa­nie Win­cen­ty,
Ob­fi­te­go za­sług plo­nu;
Wkrót­ce ku­prem do­tkniesz Tro­nu.
Go­tuj cugi, dury, sprzę­ty,
Frak czer­wo­ny, bia­łe spodnie,
Byś wy­stą­pił prze­cie god­nie.

Jed­nak przej­rzyj, pa­nie bra­cie,
Czy ich mole już nie zja­dły,
By się cza­sem nie roz­pa­dły,
Gdy za­bły­śniesz w ma­je­sta­rie.
Bo w ob­li­czu cne­go świa­ta
Po­ka­zał­byś po­stu­la­ła,
Któ­rych wi­dok do­tąd rzad­ki.
Rad­ne pany za­dzi­wio­ne
Wi­dzie­li­by opusz­czo­ne -
Boże od­puść! - nie po­dat­ki.

Czy­taj da­lej: O pierdzeniu – Aleksander Fredro