Dziewczynka

Dzie­ci­na pła­ka­ła,
Że po­wo­li ro­śnie,
Że czas swój mar­nia­ła
Przy książ­ce, przy kro­śnie.
Wy­ro­sła dzie­won­ka.
Cze­góż jéj nie sta­je?
Czy może pier­ścion­ka?
Tak się niby zda­je.
Tak jak gdy­by w sło­wie
Zdrad­nie pod­słu­cha­ném,
Przy­by­li z mło­dzia­nem
Swa­ty i druż­bo­wie.
I kosy spusz­czo­ne,
Spadł wia­nek na stro­nę;
Na­dob­na nie­wiast­ka
Ko­cha­na, szczę­śli­wa;
Jed­nak cze­goś zby­wa,
Bo gdzieś niby gwiazd­ka
Na­dziei za­tla­ła
Drży i pło­nie cała.
Sta­ło jéj się za­dość
Szczę­ście, roz­kosz, ra­dość;
Sto­krot­ne uści­ski,
Sto­krot­na po­cie­cha,
Anio­łek z ko­ły­ski
Ma­mie się uśmie­cha.
A po­tém? a po­tém?
Jak z każ­dym ży­wo­tem
Prąd zwrot­ny, od­wrot­ny
Któż kie­dy po­li­czy
Szczę­ścia uśmiech lot­ny
I kro­ple go­ry­czy,
Któ­re­mi los spla­ta
Go­dzi­ny, dnie, lata!
Lecz chwi­le dzie­cin­ne,
Gwiaz­decz­ki ro­dzin­ne,
Jak pa­miąt­ki świę­te
Żyć będą w mi­ło­ści
Śród ser­ca za­mknię­te.
Bo czém­bądź w przy­szło­ści,
Na tym na­szym świe­cie
Do­tknie wola Boża,
Za­wsze w ży­ciu prze­cie
Naj­pięk­niej­sza zo­rza.

Czy­taj da­lej: O pierdzeniu – Aleksander Fredro