Pamiętasz, jakeś się u kolan matki
Papierowymi bawił żołnierzami
Jak wiatr przez okno wpadł i zmiótł ci wojsko
A tyś zalewał się łez strumieniami
Koiły wtedy troski twe dziecięce
Matczyne ręce, matczyne ręce
A później, później, gdyś już był harcerzem
Ileż to w domu było ambarasu
Gdyś się sposobił do pierwszej wyprawy
W daleką drogę do bliskiego lasu
Gładziły jasne włosy twe chłopięce
Matczyne ręce, matczyne ręce
Ty nie wiedziałeś, że o los twój troski
Często matczysko biedne ze snu budzą
Ty nie wiedziałeś, jak do krwi otarte
Dla ciebie, synu, ofiarnie się trudzą
W ciągłych kłopotach i ciągłej udręce
Matczyne ręce, matczyne ręce
One cię zawsze przygarniały czule
Gdyś był w chorobie, smutku lub w potrzebie
One zło wszelkie od cię oddalały
Aż na żołnierza wychowały ciebie
W serdecznej trosce i codziennej męce
Matczyne ręce, matczyne ręce
A dziś samotna tęskni stara matka
Za synem strojnym w mundur wymarzony
Pamiętaj o niej, pisz często, serdecznie
Niech otwierając twój list upragniony
Znajdą w nich jasną swych nadziei tęczę
Matczyne ręce, matczyne ręce
Więc, gdy na urlop przyjedziesz, żołnierzu
Jako dojrzały już dziś człowiek czynu
I matka dłonie wyciągnie ku tobie
Przytul je mocno do ust twoich, synu
Ze czcią największą ucałuj w podzięce
Matczyne ręce, matczyne ręce