Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

też uważam że podatek zawarty w benzynie to przesada, ale akurat warto byłoby zauważyć że w każdym normalnym kapitalizmie większość budżetu opiera się na dochodach z akcyz i podatków, plus ewentualnie spółki skarbu państwa, tak więc coś kosztem czegoś (oczywiście nie patrzę bezkrytycznie na bezmyślne wykorzystywanie państwowych pieniędzy w niektórych wypadkach, ale to już inna sprawa). A wszelkie wizje okładów i wyzyskiwaczy proponowałbym pozostawić na półce z bajkami.

Opublikowano

Unia Europejska nie jest do końca demokratyczna w takim sensie jak demoskratos w wersji antycznej czy wersji demokracji tworzącej się w XX wieku, tak samo USA nie jest taką demokracją. Systemy demokracji USA czy UE są rozwiniętymi systemami demokratycznymi, co paradoksalnie ogranicza demokrację. Trochę to długi wywód, nie chcę mi się tutaj pisać, ale w każdym razie zagłosuję.

Opublikowano

Hmm czy to forum poetyczne czy polityczne?
ale skoro już o wyborach to się nie wybieram.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie tylko, również rózne związki zawodowe się ustawiają, w kolejce do kasy.
Związek Literatów Polskich itp. lecą po dotację z ministerstwa kultury.
I tak to kwitnie nasz demokratyczny kraj z wolnym rynkiem, jak ktoś nie umie czegoś
sprzedać ustawia się w kolejce po państwowe.
To skoro tyle chętnych do brania, to podatki napewno nie będą niskie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



kraj nasz nie jest demokatyczny i nie ma w nim wolnego rynku; rozumiem, ze mogę tak odczytać cały twój komentarz; oczywiście ja się z takimi tezami zgadzam :)))
Opublikowano

7,5 tysiąca euro na jeden miech to jakieś 30 tysiaków (jeszcze) naszych
razy 12 miesięcy - to 360 tysiaków, dżizas, naprawdę warto podlewać
zwiędniętych i się do nich uśmiechać, dżizas po raz drugi i dżizas ....

no, poeci do urn, dzięki Wam ledwo wyp..dek jakiś będzie se ..., dżizas po raz
kolejny, dżizas, ktoś w końcu musi, no nie?

MN

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



zapomniałeś dodać np., że nie płacą 22% VAT przy kupnie nowego auteczka, jak również przy nabyciu nowego mieszkanka... ech, socjalizm - łaza się w oku kręci.

a najpiękniejsze, to biurokracja, którą z entuzjazmem tworzą. z ostatniej chwili: wszystkie urządzenia w firmach wyposażone lub mogące korzystać z baterii, muszą zostać opisane skatalogowane.., wszystkie! ile roboty dla be-ha-pe :))) w całej Europie, ile roboty dla głupoty.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



zapomniałeś dodać np., że nie płacą 22% VAT przy kupnie nowego auteczka, jak również przy nabyciu nowego mieszkanka... ech, socjalizm - łaza się w oku kręci.

a najpiękniejsze, to biurokracja, którą z entuzjazmem tworzą. z ostatniej chwili: wszystkie urządzenia w firmach wyposażone lub mogące korzystać z baterii, muszą zostać opisane skatalogowane.., wszystkie! ile roboty dla be-ha-pe :))) w całej Europie, ile roboty dla głupoty.

już tego UE doznałem w szkole
45 minut zajęć i tona papieru
(17 drzew - leci pod piłę)
ech
MN

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena nie wiem czy autor sobie życzy? tym podchwytliwym pytaniem o słów kilka, wyjaśniam że doceniam myśl i zaangażowanie, lecz ocena może pomniejszyć ten wkład, prawem wyboru "życzę sobie to i tamto" byłoby Ok. dla wszystkich?  
    • Polityk wdziera się do przychodni NFZ jak tornado w złotej marynarce, jak kapsułka witamin z huraganem w środku. Drzwi skrzypią jak stare respiratory na kredycie. Kolejka pacjentów cofa się w popłochu – czują, że zaraz zniknie im nie tylko limit refundacji, ale i resztki nadziei. Rejestracja mdleje, bo wszystkie miejsca są już „tylko prywatnie”. Krzesła jęczą i próbują schować się pod podłogą. Termometr robi fikołek i udaje martwego. Plakaty o zdrowiu rwą się same – wiedzą, że zdrowie to luksus. Lewatywa rzuca się pod nogi pielęgniarki, błagając o ratunek przed uzyciem politycznym. Polityk siada. Fotel pęka jak budżet po wyborach, jak złamana obietnicą wyborcza. Kroplówki skaczą jak kibice na stadionie – każda kropla to podatek, każdy worek – dotacja dla kolegi z partii. Pacjenci   chowają się pod stołami. Stoliki robią salta. Gabinet drży jak cały system ochrony zdrowia. Lekarz blady jak recepta bez refundacji. Stetoskop na jego szyi dygocze jak bankomat przy pensji minimalnej. Biurko ginie pod brzuchem polityka – Zeppelin absurdu unoszony na naszych składkach. Oczy – dwa rentgeny pychy. Oddech – inhalator z piekła, co dmucha na półki z lekami. Syropy bulgoczą jak marszałek sejmu w amoku. – Co panu dolega? – pyta lekarz drżącym głosem. Polityk śmieje się jak rezonans magnetyczny na dopalaczach, śmiech rozdziera gabinet na części pierwsze. – Wszystko mnie boli, doktorze! Plecy od noszenia władzy, ręce od brania kopert, żołądek od darmowych bankietów, nogi od omijania kolejek do specjalistów… A sumienie? – tu wybucha rechotem – Nie pamiętam, gdzie je zgubiłem! Lekarz nie cofał się, nie drżał. Patrzył na polityka w absolutnej, nienaturalnej ciszy. Na jego policzku, tuż pod okiem, pojawiła się linia – pojedyncza, lśniąca kropla, która sunęła wolno w dół. Nie była słona. Była lepka jak zaschnięty tusz, gorzka jak brak refundacji. Ciśnieniomierz na biurku zaczął dziwnie syczeć, jakby łapał ostatni oddech tuż przed krzykiem. Wtedy eksplodował. Skala kończyła się na słowie „EGO”. Rentgen pokazuje wnętrze: katastrofalnie rozdęte ego za publiczne miliardy. Widać przerzuty władzy na wszystkie organy, metastazy stanowisk w każdej tkance, a w sercu – pustą salę sejmową. W środku wakacje na Krecie, darmowe kotlety, kilometrówki, premie, premie, premie. Dookoła – zadłużone szpitale, pacjenci czekający latami na operacje. Długopis lekarza wybucha w dłoni. Tusz wsiąka w sufit i układa napis: „Naród zapłaci”. Szafka na leki płonie ze wstydu. Pielęgniarka mdleje, rejestratorka śpiewa hymn w omdleniu. Kroplówki robią falę. Pacjenci salutują jak w Sejmie. Polityk wspina się na wagę i czyni z niej tron. Ze stetoskopu – berło. Z kart pacjenta – nową ewangelię o sobie. Każdy kilogram jego ciała to nasze podatki. Każdy oddech – kredyt wzięty w naszym imieniu. Każde mrugnięcie – nowa ustawa na jego korzyść. Wstaje i woła: – Tu nie ma przychodni! To moje żarowisko! A wy wszyscy jesteście moimi sponsorami! Pacjenci uciekają przez okna. Stoliki robią fikołki. Strzykawki latają jak ptaki apokalipsy. Lekarz chowa się w szafce, która rozpada się z hańby. Na podłodze rozsypane tabletki i recepty układają się w napis: „Tu był Polityk. I już nikt… nigdy nie wyzdrowieje.” Ostatnia tabletka toczy się po podłodze, zatrzymuje w kałuży krwi i wykwita na niej napis: „REFUNDACJA = 0 zł”.      
    • @aniat. namiętność spadła wraz z żółtym liściem z pierwszym kasztanem uleciał sen wspomnienia z jeżem czmychnęły szybko wiem :))
    • nie chroń myśli od świtu jasnego choć sen złudą czas zatrzymuje przeszłość ciąży i tłamsi twe ego kroplą rosy deszcz namalujesz?
    • @iwonaroma piękna metafora    dojrzewamy jak te kasztany bez kolców gładkości do piękna choć wdepczą to ulatamy by dalej swe życie wypełniać  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...