Do Marcina Badeniego, kawalera Orderu Świętego Stanisława, przyjaciela

Wśród ludzi mam tu krainę samotną:
Jakże tu kopno. ale nie namłutno!
Ta ziemia szczerych przyjaciół nie rodzi,
Tu zysk zwyczajnie przed przyjaźnią chodzi.

W jakże dalekiej ode mnie krainie
Mieszkasz, cnotliwy Badeni Marcinie!
Ja bym żył dłużej, żyjąc bliżej ciebie,
Tu mię przed czasem mój smutek pogrzebie.

W mym domu, między obrazami wielu,
Nie mam portretu twego, przyjacielu:
Przynajmniej wpośród ustawnej tęsknoty,
Ten wizerunek bawiłby mię cnoty.

Do szczęścia, które po śmierci nas czeka,
Ja i to kładę za szczęśliwość człeka:
Że tam się przyjaźń nigdy nic rozdzieli,
Będziem wciąż Boga i siebie widzieli.

Wtenczas dopiero poznasz z przekonania,
Jaki był stopnień mego przywiązania:
Cidy dusza moja z twą się duszą spoi,
Tak rany tęskne śmierć mi chyba zgoi.

Czytaj dalej: Pieśń wieczorna - Franciszek Karpiński