„Księga dżungli” to dzieło autorstwa angielskiego pisarza, Rudyarda Kiplinga. Twórca zebrał w tym tomie opowiadania związane z Indiami, ich folklorem, kulturą i wierzeniami. Trzy najbardziej znane teksty przedstawiają historię Mowgliego, chłopca wychowanego przez wilki w dżungli. Teksty publikowano w latach 1893 i 1894, doczekały się też kilku ekranizacji.
Spis treści
Pierwsze opowiadanie to „Bracia Mowgliego”. Zaczyna się ono od tego, że tygrys bengalski Shere Khan poluje na dziecko, które dopiero zaczęło chodzić. Po tym wydarzeniu chłopca odnajdują wilcza matka i ojciec, którzy wychowują go razem ze swoimi szczeniętami. Mowgli z tego powodu zostaje członkiem stada wilków. Za jego naukę praw dżungli odpowiada niedźwiedź o imieniu Baloo, a za opiekę pantera imieniem Bagheera.
Któregoś dnia Bagheera ostrzega Mowgliego przed tym, że grozi mu niebezpieczeństwo. Było ono związane z tym, że Akela, przywódca stada wilków i obrońca chłopca, zaczął się starzeć i słabnąć. Równocześnie wiele młodych wilków ulegało propagandzie Shere Khana i odsuwało się od chłopca. Bagheera poradziła Mowgliemu, by z wioski ludzi ukradł ogień. Mowgli tak uczynił i wziął płomień na zebranie stada. Tam okazuje się, że Akela musi ustąpić, a Shere Khan zażądał oddania mu chłopca. Mowgli walczy z tygrysem, wykorzystując do tego ogień. Mowgli ostatecznie opuszcza stado wilków, ale obiecuje, że wróci, gdy tylko uda mu się zabić tygrysa Shere Khan.
Kolejne opowiadanie to „Łowy węża Kaa” i dzieje się wcześniej, kiedy Mowgli jest jeszcze z wilkami. Wtedy niedźwiedź Baloo uczy go praw dżungli, a Mowgli nudzi się tym, mimo iż z łatwością przyswajał wiedzę. Wdaje się w rozmowę z małpami, które nie żyją zgodnie z prawem dżungli. Któregoś dnia małpy porywają chłopca podczas jego snu. Zabierają go do zrujnowanego miasta, gdzie naśladują ludzi. Mowgli próbuje uciec. Bagheera i Baloo chcą go uwolnić, zatem proszą o pomoc pytona Kaa, którego małpy się boją. Wąż hipnotyzuje je i poluje na nie, zwierzęta we trójkę zaś uwalniają chłopca. Mowgli zostaje ukarany za spowodowane kłopoty.
Mowgli opuszcza dżunglę i udaje się następnie do ludzkiej osady. Tam zostaje przyjęty i oddany pod opiekę kobiety, która uważa go za swojego porwanego przed laty syna. Mowgli nie rozumie jednak zasad rządzących tą społecznością, między innymi klas społecznych czy konieczności noszenia ubrań i pracowania. Pozostaje w kontaktu z wilkiem, Szarym Bratem, który ostrzega go przed powrotem tygrysa Shere Khana. Kulawy tygrys wciąż bowiem planuje zabić Mowgliego i planuje zasadzkę. Ostatecznie to jednak Mowgli zabija Shere Khana i zanosi jego skórę wolkom na Skałę Rady. Wtedy stado ogłasza go swoim wodzem, ale Mowgli odmawia. Ma zamiar polować samotnie w dżungli, ale dołącza do niego kilka młodych wilków.
Foki znane jako Łowca Morski i Foczycha mają syna, białą fokę o imieniu Kotik. Jest on niezwykły właśnie z powodu swojego ubarwienia. Pewnego dnia widzi, jak ludzie mordują jego współbraci, co bardzo na niego wpływa. Kotik pragnie znaleźć dla fok bezpieczne miejsce daleko od ludzi. Tam chciałby żyć w pokoju. Po wielu przygodach i wyprawach Kotik znajduje bezludną krainę i prowadzi tam inne foki.
Riki-Tiki-Tavi to mangusta, która z powodu powodzi trafiła do domu pewnej rodziny, która się nią opiekuje. Przyjaźni się tam z chłopcem o imieniu Teddy, synem właściciela willi. Któregoś dnia mangusta ratuje ludzi przed atakiem dwóch kobr, Naga i Naginy. Od tego momentu staje się prawdziwie domowym zwierzęciem i wiedzie spokojne życie.
Dalej jest opowieść o rodzie Toomai, którzy od pokoleń polują i trenują słonie. Mały Toomai planuje, że jak dorośnie, stanie się właścicielem zwierzęcia o imieniu Kala Nag. Słoń zaś jest wykorzystywany przez indyjski rząd do polowania na inne, dzikie osobniki. Chłopiec czuje się niezwykle dumny z powodu tego, że tak potężne zwierzę się bo boi. Mały Toomai na polowaniu pomaga pochwycić młodego słonia, czym przyciąga uwagę naczelnika poganiaczy, Petersena. Kala Nag ucieka na polanę pełną dzikich słoni, zbierając Małego Toomai na swoim grzbiecie. Ostatecznie chłopak zostaje prawdziwym obywatelem dżungli i zyskuje miano przyjaciela słoni.
Przygotowywany jest przegląd wojsk i uroczysta parada na cześć wicekróla Indii i emira Afganistanu. Zwierzęta takie jak słonie, muły, konie i woły dyskutują na temat swojej pracy dla człowieka w armii. Każde z nich boi się czegoś, ale mimo to słucha ludzkich rozkazów. W trakcie parady pewien oficer tłumaczy obcokrajowcowi, dzięki czemu możliwe jest zorganizowanie tak widowiskowego wydarzenia. Wszystko ma się opierać na hierarchii i posłuszeństwie. Każdy wykonuje polecenia osoby, która znajduje się w tej hierarchii wyżej od niej.
Któregoś bardzo upalnego wieczoru wielki wódz wilków, wilk-ojciec, obudził się na płaskowyżu w dżungli Seeonee. W jaskini pojawił się bowiem pewien pieniacz, szakal Tabaqui. Wśród innych zwierząt cieszył się zasłużoną opinią złośliwca i szaleńca. Wywoływał intrygi, nastawiał inne zwierzęta przeciwko sobie nawzajem i roznosił plotki. Szakal zaczął od tego, że pochwalił młode wilczki, a potem zdecydował się poinformować wilka odnośnie planów tygrysa bengalskiego. Wielki Shere Khan miał przenieść się znad rzeki Wajngana dokładnie w te okolice. Oburzyło to ojca-wilka, który oznajmił, że tygrys nie ma prawa polować na tych terenach. Drapieżnik utykał na jedną łapę i z tego powodu polował wyłącznie na domowe bydło. Dlatego też matka wilczycy nazywała tygrysa kuternogą, czyli lungri. Wtedy dobiegające spoza jaskini dźwięki uświadomiły wszystkim, że szakal nie musiał się trudzić przynoszeniem wieści, gdyż uprzedził go sam wielki kot, Rozległo się warczenie tygrysa, któremu uciekła zwierzyna. Wilczyca doszła do wniosku, że tym razem tygrys poluje na człowieka. Zabraniało tego jednak prawo dżungli, a jedynym wyjątkiem była nauka młodych na temat tego, jak bronić się przed człowiekiem. Nawet wtedy jednak musiało się to odbywać daleko od rodzimego lasu. W innym przypadku takie czyny przyciągały do dżungli białych kłusowników.
Nagle w krzakach rozbrzmiał jakiś szmer, który dobiegł do wilka. Z zarośli wyszedł wtedy mały, tłusty i brudny chłopiec. Przy chodzeniu wspierał się na kiju, ponieważ najwyraźniej dopiero niedawno nauczył się przemieszczać w ten sposób. Dziecko ujrzało wilki i zaśmiało się do nich. Matka-wilczyca odeszła, by położyć się wśród własnych młodych szczeniąt. Wilk-ojciec zauważył, że chociaż maluch wydawał się słaby, to jednak na groźne zwierzęta spoglądał bez lęku. Nagle stado wilków dostrzegło poparzony łeb tygrysa Shere Khana. Drapieżnik uważał już chłopca za swój łup, który mu uciekł. Tygrys jednak zaklinował się, a wtedy wilczyca zwana jako Raksha, czyli szatan, oznajmiła, że chłopiec należy już do stada wilków i od tej pory będzie polował razem z nimi. Shere Khan jednak nie odpuścił i obiecał, że prędzej czy później upoluje dziecko, ale potem jednak się wycofał i odszedł.
Z czasem małe wilczki podrosły, zaczęły też chodzić. Wtedy zgodnie z obowiązującym zwyczajem ich rodzice zaprowadzili je na Skałę Rady. Razem z nimi zabrali też przygarniętego chłopca. Nadali mu wcześniej imię Mowgli, czyli żabka. Chłopiec tarzał się wręcz po ziemi ze śmiechu i zajmował się zbieraniem krzemieni, kiedy wrzucono go na środek kręgu, tak jak wilcze szczenięta. Oglądał je tam Akela, stary, samotny wilk, który dzięki swojemu bogatemu doświadczeniu stał się widzem całego stada. Nagle spokój zgromadzenia zakłóciło pojawienie się tygrysa. Shere Khan zażądał oddania mu chłopca, którego wciąż uważał za swój łup. Prawo dżungli jasno określało, że by szczenię zostało przyjęte do stada, niezbędne są dwa głosy popierające to. Mowgliemu poparcia udzielił niedźwiedź Baloo, który zajmował się uczeniem młodych na temat prawa dżungli, a także Bagheera, czyli czarna pantera, która zdecydowała się skorzystać z prawa okupu. Dzięki temu mały Mowgli został przyjęty oficjalnie do roku wilków seeoneeńskich, gdzie okupiono to ofiarą z bawołu i wstawiennictwem niedźwiedzia Baloo. Od tego czasu chłopiec wychowywał się razem z wilkami. Uczył się prawa obowiązującego w dziczy, na przykład tego, że mógł polować na wszystkie zwierzęta z wyjątkiem bawołów, bowiem to z nich złożono ofiarę w ramach jego okupu, by mógł został członkiem stada wilków. Mowgli żył z wilkami, jednak nastawiony do niego przyjaźnie Akala zaczął słabnąć, robił się coraz starszy, Shere Khan tymczasem nie próżnował, nastawiał cały czas młode wilki przeciwko Mowgliemu. Żaden z wilków nie potrafił znieść ludzkiego wzroku, nie potrafiła tego dokonać nawet pantera Bagheera wychowana wśród ludzi, od których potem uciekła. Pantera ostrzegała Mowgliego przed młodymi wilkami, złośliwym szakalem, a przede wszystkim przed groźnym Shere Khanem. Radziła mu, by Mowgli udał się do ludzi po tak zwany „czerwony kwiat”, czyli po ogień, który według pantery miał rosnąć w małym, glinianym garnuszku. Kiedy chłopiec udał się po ogień, usłyszał, że Akela chybił w trakcie polowania i nie dał rady złapać jelenia. Był to dowód na to, że przywódca stada się zestarzał. Prawo dżungli w takim przypadku mówiło, że Akela wkrótce straci nie tylko swoją pozycję w stadzie, ale również i życie. Mowgli dotarł ostatecznie do ludzkiej wioski i wyrwał mały, gliniany garnuszek z rąk dziecka. Wtedy też wróciły do niego wspomnienia z czasów, zanim zagubił się w dżungli i dołączył do wilczego stada. Zarządzono spotkanie na skale rady, w trakcie którego Akela zrezygnował ze swojej pozycji wśród wilków. Wtedy też Shere Khan zaczął się domagać zabicia Mowgliego,a wilki chciały go wypędzić. Akela jednak przypomniał, że Mowgli to pełnoprawny członek stada. Nagle na skale pojawił się sam Mowgli. Udało mu się rozpalić ogień i bił tygrysa rozpaloną gałęzią po głowie. Chłopak czuł, że jego wilcze stado go zdradziło. Oświadczył wtedy, że wraca do ludzi i że dżungla od tej pory będzie przed nim zamknięta. Wilkom zabronił również krzywdzić Akelę. Obiecał, że kiedy następnym razem przybędzie na Skałę Rady, to rozłoży na niej skórę tygrysa Shere Khana. Mowgli, ludzkie szczenię, pożegnał się z wilczymi rodzicami. Płakał, gdy zmierzał w stronę ludzkiej osady.
To historia, która wydarzyła się na długo przed tym, jak Mowgli zdecydował się opuścić dżunglę. W tym okresie chłopiec pobierał cenne nauki u niedźwiedzia Baloo, a wszystko to czujnie obserwowała pantera Bagheera. Ludzkie szczenię uczyło się wszystkiego, co mogło mu pomóc w przetrwaniu w dżungli, na przykład wodnych i leśnych przepisów, a także próśb o pomoc w językach wielu zwierząt. Wilkom z kolei wystarczała podstawowa wiedza. Gdy trochę czasu minęło, chłopiec się zniecierpliwił i miał już dość lekcji. Objawiło się to tym, że zaczął lekceważyć Baloo i twierdzić, że przyszedł do Bagheery. Przed panterą z kolei chwalił się znajomością języków wielu zwierząt. Udało mu się również nawiązać znajomość z małpami. Chłopca cieszyło to, że zwierzęta mu współczuły tego, że niedźwiedź uderzał go po głowie, kiedy Mowgli udzielał błędnych odpowiedzi. Baloo i Bagheera przestrzegali chłopca przed tymi zwierzętami, które nie przestrzegały żadnych praw obowiązujących w dżungli, były złe oraz głupie. Szybko okazało się, że mądrzy przyjaciele mieli rację. Małpy porwały bowiem chłopca, kiedy ten spał. Ścierwnik Chil zdecydował się przekazać wiadomość od Mowgliego panterze i niedźwiedziowi. Przyjaciele chłopca zastanawiali się, jak najlepiej mu pomóc. Wreszcie postanowili namówić pytona o imieniu Kaa, by wspólnie z nimi zapolował na złośliwe małpy. Wąż nie był jadowity, ale mimo to małpy bardzo się go bały.
Bagheera i Baloo od niechcenia rzucili, że udają się na łowy, potem też niby przypadkiem wspomnieli o obelgach, jakie małpy rzucały w stronę węża. Kaa domyślił się, że musiał pojawić się jakiś ważny powód, że Baloo i Bagheera zaczęli polować na bandar-logów, czyli małpy. Pyton ostatecznie zgodził się pomóc w uwolnieniu chłopca. Wtedy też przybył Chil z informacją, że mały uwięziły Mowgliego w Mroźnych Pieczarach, czyli dawnej ludzkiej osadzie. Małpy uznały, że chłopiec ma nauczyć je wszystkiego, co sam wiedział. Kaa, Bagheera i Baloo zaplanowali atak pod osłoną nocy. Małpy przypuściły atak na panterę, ale Mowgli wezwał na pomoc węże, wołając do nich, że pochodzą z tej samej krwi. Baloo ruszył też na pomoc, a pantera zgodnie z poleceniem chłopca wskoczyła do cysterny z wodą. Tam nie mogły dosięgnąć jej małpy. Wszyscy czekali też na wsparcie ze strony Kaa. Wreszcie pyton nadszedł. Jedno jego słowo wystarczyło, by małpy znieruchomiały. Wtedy Kaa rzucał się na nie swoim łbem i ciężkim cielskiem, pokonując je. Wąż uwolnił też Mowgliego, który obiecał, że jego zdobycze od tej pory należą także do pytona, gdyż ten uratował mu życia. Na samym końcu Kaa wykonał taniec, którym zahipnotyzował małpy. Mowgli śmiał się z ruchów pytona, przez co jego przyjaciele postanowili ukarać chłopca klapsami.
Mowgli opuścił dżunglę. Bardzo już głodny dotarł wreszcie do do ludzkiej osady. Jej mieszkańcy z kapłanem na czele przyglądali się przybyszowi z ogromnym zdziwieniem. Duchowny wreszcie rozpoznaje w nim chłopca-wilka, który niegdyś został uprowadzony do dżungli przez groźnego tygrysa. Matka chłopca to najbogatsza kobieta we wsi, czyli Messua. Od tego momentu nazywała ona chłopca imieniem swojego zaginionego dziecka, czyli Natoo. Mowgli jednak nie wydawał się w żaden sposób rozpoznawać tego imienia. Messua zdecydowała się zaopiekować chłopcem, ale Mowgli bardzo źle czuł się w zamkniętej przestrzeni i nie potrafił się w niej odnaleźć. Gdy miał położyć się spać w łóżku, zdecydował położyć się na trawie. Nim Mowgli zasnął przybył Szary Brat, czyli najstarszy syn ich matki-wilczycy. Poinformował on chłopca, że tygrys Shere Khan rozpoczął polowanie i zamierza odnaleźć Mowgliego. Tak minęły następne trzy miesiące. Mowgli zaczął nosić na biodrach specjalną przepaskę, dowiedział się również, czym są pieniądze, Nie potrafił jednak pojąć różnic klasowych. Pomógł więc garncarzowi wyciągnąć osła za ogon, co z kolei nie spodobało się kapłanowi. Chłopiec zuchwale odpowiedział duchownemu, przez co ten z kolei poradził Messui, by znalazła synowi jakieś zajęcie. Od tego momentu chłopiec zajmował się pilnowaniem bawołów na pastwisku. Wieczorami starzec znany jako Buldeo snuł opowieści dotyczące tego, jak wygląda życie w dżungli. Niedorzeczności te powodowały, że Mowgli zaśmiewał się w trakcie opowieści. Buldeo mówił bowiem, że na przykład w kulawym tygrysie pokutuje dusza lichwiarza.
Gdy nadchodził świt, Mowgli na grzbiecie największego bawoła, Ramy, wyruszał na pastwisko. Któregoś dnia przybył tam do niego jego szary brat i oznajmił mu, że tygrys Shere Khan dalej na niego się zasadza. Mowgli wraz z wilkiem postanowili, że jeśli tygrys będzie daleko, Szary Brat zaczeka na chłopca u progu wioski. Jeśli drapieżnik by wrócił, jeden z wilków miał czekać w wąwozie pośrodku równiny, tuż obok drzewa dhak, Któregoś dnia Szary Brat zjawił się w wąwozie i okazało się, że Shere Khan przez cały miesiąc ukrywał się w wąwozie, by uśpić czujność Mowgliego. Poprzedniego dnia pojawił się jednak wraz z szakalem Tabakim. Wilk dowiedział się też, że tygrys zamierza czekać na Mowgliego wieczorem tuż przy samej palisadzie otaczającej teren wsi. Mowgli jednak nie czekał bezczynnie na atak. Dzięki temu na pomoc przybył mu Akela wraz z innymi wilkami. Razem zapędził bawiły tak, że zbiły się w jedną grupę, a Mowgli wykorzystał to, że tygrys czuł się ociężały po posiłku. Bawoły pod wodzą Ramy, na grzbiecie którego siedział Mowgli, staranowały wspólnie Shere Khana i go zabiły. Gdy chłopiec ściągał skórę z martwego tygrysa, nadszedł wódz wioski. Buldeo chciał odebrać chłopcu jego trofeum, jednak wtrącił się Akela, który unieruchomił mężczyznę. Buldeo opowiedział innym, co się wydarzyło i oskarżył chłopca o czary. Wtedy pozostali mieszkańcy wioski chcieli go za to ukamieniować. Chłopiec jednak przeżył. Pożegnał się z Messuą, swoją opiekunką i powrócił do dżungli okryty tygrysią skórą. Mowgli udał się na Skałę Rady wraz z ciałem Shere Khana, a wtedy wilki obwołały go swoim wodzem. Chłopiec jednak nie objął tej pozycji w stadzie, zamierzał bowiem polować samotnie. Cztery młode wilki zaproponowały mu jednak swoje towarzystwo, a potem wykonały pieśń sygnalizującą, że odchodzą ze swojej watahy.
Opowiadanie ma miejsce w miejscowości Nowostoczna, leżącej na północno-wschodniej krawędzi przylądka Pawłowskiego, czyli w samej Cieśninie Beringa. To miejsce daleko na północy, między Syberią a Ameryką. Narrator twierdzi, że tę opowieść zdradził mu dudek polarny. Opisuje też ogromną fokę brunatną, która jest znana jako Łowca Morski. Od zawsze walczył on o lepsze miejsce na skałach ze swoimi współbraćmi. Małżonka Morskiego Łowcy to Foczycha. To ona zauważyła, że po stoczeniu wielu walk Łowca Morski został ranny. Z tego powodu zaproponowała mu, by zaczęli wieść spokojne życie na wyspie Wydrzej, jednak jej partner odrzucił propozycję z pogardą. Wkrótce przyszło na świat ich dziecko, syn o imieniu Kotik. Wyróżniał się on swoim białym umaszczeniem i spędzał czas na zabawie, łowieniu ryb i nauce pływania. Gdy minął rok, Kotik zmienił się w gołowąsa i na znak tej przemiany odtańczył w raz z innymi młodymi fokami świetlisty taniec. Któregoś razu na brzegi pojawił się człowiek z rodu Aleuta, który był poławiaczem fok. Kiryła Buteriu przybył tam wraz ze swoim synem, który był znany jako Pantelejmon. Mężczyźni bardzo zdziwili się na widok białej foki. Wspólnie uznali, że to musi być ducha Zacharowa, który w poprzednim roku zginął w zamieci. Ponieważ byli zabobonni, to bali się zabić takie wyjątkowe stworzenie. Jednak Pantelejmon zajął się pozostałymi fokami. Używał przyrządu wykonanego z dwóch foczych kości, przez co zaprowadził na rzeź te zwierzęta, które przez rozbrzmiewający dźwięk zachowywały się jak pod wpływem hipnozy. Nie stawiały one żadnego oporu. Kotika to zaciekawiło, zatem poszedł za innymi fokami, a ludzie dziwili się, że biała foka sama idzie na śmierć. Przez to bali się nawet na nią spojrzeć. Kiryła Buteriu i jego syn dotarli na miejsce, gdzie rozpoczęła się selekcja zwierząt. Zmęczone lub ranne foki kopniakami odsuwano, a resztę zamordowano. Przerażony Kotlik obserwował to wszystko. Był też zdziwiony tym, że wilk morski, którego spotkał, uważał to za coś naturalnego i normalnego. Jego rozmówca poradził Kotikowi, by odnalazł krainę, w której foki będą bezpieczne. Wskazał mu też, by udał się na wyspę Morsów i tam pomówił z koniem morskim, który miał wiedzieć, gdzie znajduje się taka właśnie bezludna kraina. Droga do miejsca pobytu morskich stworzeń była bardzo długa, zatem Kotik postanowił odpocząć przed podróżą. Na miejscu spotkał sędziwego konia morskiego, który spał. Początkowo nie był on chętny, by zdradzić Kotikowi sekrety bezludnej krainy, jednak ten nazwał go ślimakojadem. Wtedy koń morski przestał protestować i poradził białej foce, by pytała ona krowę morską o drogę. Łowca Morski, ojciec Kotika, dziwił się, że jego syn poszukuje bezludnej krainy i przejmuje się śmiercią innych fok. Niezrozumiany przez innych Kotik wczesną jesienią wyruszył na poszukiwania krowy morskiej i upragnionej bezludnej krainy. Udało mu się dotrzeć aż na równik i spotkał tam bardzo sędziwą już fokę. Wtedy też poznał przepowiednię, zgodnie z którą biała foka miała zaprowadzić swoich braci do miejsca, w którym czekało ich beztroskie życie. Kotik wrócił do domu, a rodzice nakłaniali go do założenia rodziny. Nie zgodził się on jednak na to i ruszył na zachód. W końcu udało mu się trafić na trop krów morskich, ale nie był w stanie ich zrozumieć. Ruszył zatem ich śladem. Dzięki temu dotarł na wybrzeże, tuż za rafą koralową, gdzie nigdy nie pojawił się żaden człowiek. Szczęśliwy Kotik wrócił zatem do domu i tam opowiedział fokom o bezpiecznej krainie. Początkowo inne foki nawet nie chciały go słuchać, doszło nawet do awantury i rękoczynów między Kotikiem a innym junakiem. Ostatecznie białej foce pomógł jej ojciec. Łowca Morski czuł ogromną dumę ze swojego syna. Tydzień później wszystkie foki razem ruszyły za rafę koralową. Gdy żyły w bezludnej krainie ich populacja nieustannie rosła, ponieważ nie zagrażał jej już człowiek i jego zbrodnie.
Opowiadanie zaczyna się od stwierdzenia, że jego celem jest skreślenie dziejów bohaterskiej walki, jaką Riki-Tiki-Tavi stoczył w łazience pewnej willi, w miejscowości znanej jako Segowli. Pomagał mu w tym ptak-krawiec znany jako Darci i szczur piżmowy określany Szuszundrą, który miał w zwyczaju podążać pod ścianami i w ten sposób unikać przebywania na środku pokoju. Walka została jednak stoczona przez samego Riki-Tiki-Taviego, o własnych jego siłach.
Riki-Tiki-Tavi to był ichneumon, czyli mangus, to znaczy mangusta. Z postury przypominał kota, ale głowę miał podobną raczej do łasicy. W trakcie węszenia wśród traw wydawał z siebie okrzyk bojowy brzmiący: rikk-tikk-tikk-cz. W czasie jednej z wielkich ulew zalało norkę, w której mieszkał Riki-Tiki-Tavi i jego rodzice. Ostatkiem sił mangusta wdrapała się na kępkę trawy w rowie i tam straciła przytomność. Po przebudzeniu okazało się, że leży na ścieżce ogrodowej. Pewien chłopiec znalazł Riki-Tiki-Taviego i chciał go pochować, ponieważ myślał, że stworzenie nie żyje. Przed tym powstrzymała go jednak jego matka, która postanowiła uratować zwierzątko. Riki-Tiki-Tavi odzyskał przytomność i wskoczył na ramię chłopca, czyli Teddy’ego. Dokładnie go obwąchał, bo jego gatunek był niezwykle ciekawski i zazwyczaj szukał aż do skutku. Resztę dnia Riki spędził na zwiedzaniu willi, a wieczorem umościł się na poduszce dziecka. Matka obawiała się, że zwierze ugryzie jej syna, ale uspokoił ją jej mąż. Sądził bowiem, że przy manguście dziecko będzie bezpieczne, zwłaszcza w przypadku ataku węża. Riki okazał się też bardzo dobrze wychowany, liczył bowiem, że zostanie zwierzęciem domowy. Matka mówiła mu zatem, jak ma zachowywać się w przypadku trafienia w towarzystwo ludzi. Po śniadaniu Teddy i mangusta wspólnie udali się do ogrodu, gdzie Riki usłyszał prawdziwy lament. Był to ptak-krwawnik znat jako Darci, który siedział w gnieździe przerażony razem ze swoją żoną. Targał nimi wiatr. Okazało się, że z gniazda wypadło jedno z piskląt ptasiej pary i przez to pożarł je okrutny Nag, czyli wąż. Ptaki nagle skryły się w głębi gniazda, a Riki usłyszał syk. Wtedy właśnie zjawiła się kobra, czyli straszliwy Nag, który mierzył sobie co najmniej półtora metra długości. Żona Darcia sprawiła, że Riki nie został pożarty przez towarzyszkę Naga, Nagainy, jednak został zraniony. Nag planował zemstę na ptakach, ale ich gniazdo znajdowało się na bezpiecznej wysokości. Riki-Tiki-Tavio był dumny z tego, że mimo młodego wieku dobrze poradził sobie z przeciwnikami. Nag wraz z żoną uciekli, a do Rikiego podszedł Teddy. Chłopiec znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, ponieważ w trawie krył się karait, mały, szary wąż, który był równie jadowity co kobry, ale niemal nie dało się go zauważyć, przez co był bardziej niebezpieczny. Riki jednak go zauważył, ugryzł żmiję w kark i uratował chłopca w ten sposób. W nocy do mangusty przyszedł szczur piżmowy, Chuchundra i ostrzegł go przed kobrą, która postanowiła pod osłoną nocy zaatakować mieszkańców willi. Riki obserwował zatem węża przyczajonego w wannie, a kiedy kobra zasnęła, zaatakował ją. W porę przychodzi mu z pomocą pan domu, który obudził się przez hałas i zastrzelił kobrę. Ogrodnicy wyrzucili potem ciało węża na śmieci, a zrozpaczona żona Nagina postanawia pomścić swojego męża. Riki pozbywa się jeszcze wężowych jaj, co umożliwia mu ptasia żona, która odwróciła uwagę Naginy. Na polecenie Rikiego Darci również odwraca uwagę węża, a kobra wyznaje ptakowi, że planuje zaatakować Teddy’ego. W tym czasie Riki niszczy jaja. Kiedy zostają mu trzy ostatnie sztuki, nadlatuje Darci, wołając, że kobra chce zabić mieszkańców willi. Riki niszczy jeszcze dwa jaja, a trzecie wziął w pysk. Pobiegł do domu, w którym cała rodzina siedziała skamieniała ze strachu przed Naginą. Riki odwrócił jej uwagę, opowiadając jej o zniszczonych jajach. Wtedy ojciec Teddy’ego posadził chłopca tak, by wąż nie mógł go dosięgnąć. Riki drażnił jeszcze Naginę i mówił jej, że to on zabił jej męża, a nie pan domu. Kobra próbowała go namówić, by oddał jej jajo, a ona miała dzięki temu odejść i już nigdy nie wrócić. Mangusta jednak zdecydowała się walczyć, a Nagina wykorzystała chwilę nieuwagi Rikiego, porwała swoje ostatnie jajo i ruszyła do ogrodu. Tam Riki, przy wsparciu ptasiego małżeństwa, chwycił kobrę za szyję i ją zabił. Ptak zaczął rozgłaszać radosną nowinę. Riki uratował gospodarzy i żył potem spokojnie u ich boku.
Słoń Kala Nag, czyli Czarny Wąż, rozpoczął służbę w Indyjskim Rządzie jako dwudziestoletnie zwierzę. Jego matkę schwytano tak samo, a wtedy poradziła mu ona, by nie okazywał strachu. Dokładnie tak postąpił i przez czterdzieści siedem lat służby Kala Nag pomagał w trakcie przewozu armat podczas wojny abisyńskiej. Brał też udział w powaleniu przywódcy stada słoni, by mniejsze i słabsze osobniki dało się schwytać. W rodzie Toomai od trzech pokoleń zajmowali się polowaniem na słonie. Był to ojciec Dużego Toomai, sam Duży Toomai, a także jego syn, czyli dziesięcioletni Mały Toomai. Sam chłopiec chwalił się, że Kala Nag się go boi. W rzeczywistości zwierzę faktycznie go słuchało, jakby wyczuwało, ze dziecko w przyszłości zostanie jego panem. Mały Toomai czuł się zafascynowany słoniami i władzą, jaką miał kiedyś nad nimi sprawować. Ojciec studził jego entuzjazm, ale Mały Toomai nie zrażał się tym. Podczas jednego z polowań bez zgody i wiedzy starszych przeskoczył przez ogrodzenie, wbiegł między dzikie słonie i podał jednemu z poganiaczy powróz. Dzięki temu udało się odseparować młodego osobnika od reszty stada. Jednak ojciec chłopca był z tego powodu niezadowolony, Wieści o wyczynie Małego Toomai dotarły aż do samego sahiba Petersena, naczelnika odpowiadającego za polowania na dzikie słonie. Pracownicy opowiedzieli mu o dziesięciolatku, który marnował swoje umiejętności na pastwisku, podczas gdy ze swoim talentem mógłby zostać poganiaczem. Peterson udał się tam, a kiedy przybył, podarował Małemu Toomai cztery anny i zachęcił go, by chłopiec przyszedł do niego, by podziwiać taniec słoni. Był to jednak swoisty żart dotyczący tego, że pewne rzeczy nigdy się nie wydarzą. W ten sposób sahib przekazał chłopcu, że nigdy nie zostanie poganiaczem i łowcą, co potem wytłumaczył mu ojciec. W drodze powrotnej pewien naganiacz ostrzegał jeszcze jego ojca przed tańcem słoni. Tymczasem Mały Toomai ułożył się do snu obok słoni, jednak potem obudził go hałas, którego źródłem były właśnie te zwierzęta. Nagle pojawił się poganiacz i założył jednemu ze słoni łańcuch Kala Nagi, co sprytny słoń od razu wykorzystał. Usłyszał dzikie słonie, porwał na grzbiet Małego Toomai i pobiegł do lasu, gdzie wołali go jego bracia. Tam na polanie dzikie słonie trąbiły i tupały nogami o ziemię. Tam też znalazła się słonica, która uciekła od Petersona i słoń, który o świcie odłączył się od stada. Dzięki chłopcu słonica i Kala Nag wrócili potem do obozu, a po powrocie Mały Toomai opowiedział o wszystkim Petersonowi. Mężczyzna w ten sposób znalazł polanę, na której gromadziły się dzikie słonie. Odważny chłopiec dołączył zatem do zaszczytnego grona obywateli dżungli. Naczelnik pomazał jego czoło krwią cietrzewia i nadał mu nowe imię, czyli Tumai, przyjaciel słoni.
Grupa żołnierzy czekała na przybycie ważnych gości, czyli wicekróla Indii i emira Afganistanu. Wraz z wojskowymi pojawiły się zwierzęta, konie, wielbłądy, muły i słonie. Spowodowało to ogromny chaos, przygotowywano się bowiem do przeglądu wojsk. W nocy jeden z wojskowych obudził narratora tego opowiadania. Okazało się, że oszalałe wielbłądy zaczęły tratować namioty. Narrator ponownie zasnął mimo huku broni, ale po pewnym czasie obudziły go przechodzące obok zwierzęta. Wielbłąd i muł prowadzili dyskusję o namiocie, który zniszczył ten pierwszy. Muł w związku z tym zbeształ wielbłąda, a do rozmowy dołączyły się dwa woły i koń kawaleryjski. Zwierzęta wspominały chwile, w których zaczęła się ich służba dla ludzi. Wspominały też o lęku, który dręczy niektóre zwierzęta, kiedy robi się ciemno. Każde zwierzę uważało, że ich rola w wojsku jest ważniejsza od innych. Przez to koń o imieniu Billy pokłócił się z mułem, a ich sprzeczkę przerwał słoń. Chciał on opowiedzieć o tym, jak bardzo się boi, gdy jest na polu bitwy. Jego rozmówcy nie wykazali się jednak zrozumieniem problemu. Słoń zaczął trąbić, by ich. Oprócz wystrzałów słoń bał się jeszcze szczekania foksteriera zwanego Vixenem, który należał do narratora opowiadania. Wszystkie zwierzęta czegoś się bały, ale musiały wykonywać polecenia ludzi. Kolejnego dnia koń przypomniał sobie o tym, że foksteriera nie widziano już od pewnego czasu. Jednak pies ostatecznie wrócił i towarzyszył swojemu białemu panu, czyli równoczesnemu narratorowi opowiadania. Woły zobaczyły to i zaczęły w panice uciekać, bo wiedziały, że staną się pożywieniem dla psów i ludzi. Inne zwierzęta także się rozeszły. Po południu zorganizowano uroczystą paradę na cześć emira i wicekróla. Wzięło w niej udział trzydzieści tysięcy osób, a narrator dojrzał zwierzęta, których rozmowę wcześniej słyszał. Pewien obcokrajowiec podziwiał fakt, że ludzie i zwierzęta są tu tak zgrani. Wtedy oficer angielski wyjaśnił mu, że to kwestia hierarchii i posłuszeństwa. Zwierzęta muszą słuchać poganiaczy, poganiacze podoficera, podoficer porucznika, porucznik kapitana, a kapitan majora. Na szczycie jest zaś wicekról rządzący w imieniu cesarzowej.
Aktualizacja: 2025-07-30 15:44:39.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.