Złocistowłosa, złotobrewa
Wśród cichych płynie łąk
I jakieś jasne sny rozlewa
W krąg.
Z uśpienia budzi modre zdroje
Szelestem białych szat
I w zwiewnych mgieł przystraja zwoje
Świat.
Złotawą słońca nić przewija
Skroś rąbki śnieżnych chmur —
I w szmaragdowy płaszcz owija
Bór.
Odziewa w białe pióropusze
Gałązki śpiących drzew —
I roztęskniony leje w duszę
Śpiew.
I w jakiś cudny hymn rozdzwania
Przestrzenie smętnych pól
I w łzy przetapia ukochania
Ból.
Jak anioł zwisa ponad światem
W jaśnieniu złotych zórz —
I znów nas pieści aromatem
Róż.
I znów nas pieści i kołysze
Zielenią wonnych łąk —
I jakąś białą sieje ciszę
W krąg.