Wieczór nad Pilicą

Powoli modre, jasne zapadają zmroki,
Rozlewając błękitną ciszę dookoła,
Od lasu płyną zwiewne, różane obłoki,
Gdyby przejrzyste, lekkie szaty archanioła.

Nademną lśni strop nieba otchłanny, szeroki,
Woń balsamiczną niosą półuśpione zioła —
I płynie pieśń wieczorna nad ciche opoki,
W splątanej gęstwie krzaków derkacz głośno woła.

Wkrąg senno... Na Pilicy kryształowe tonie
Opadają powoli lekkie mgły wieczorne,
Gdzieniegdzie słońce, gasnąc, różowo zapłonie —

A hen — na widnokręgach drżą dzwony nieszporne,
Płyną w świateł tęczowych różnobarwnym wichrze,
Lecz coraz to smutniejsze i cichsze i cichsze...

Czytaj dalej: Śnieg - Zygmunt Różycki