Z parku odurzające, senne płyną wonie,
Myśl na lazurach modrych, niebieskawych kona
I promiennego słońca olbrzymia korona
Jasno-złotym pożarem ponad ziemią płonie.
Leniwie płyną rzeki rozsrebrzone tonie,
Cisza przykuła wszystko do białego łona,
Niekiedy zadrga kwiatek, trawka rozmodlona,
Lub echo dźwięknie w boru zielonej osłonie.
I znowu cisza wielka, bezmierna zapada,
Tylko słońce jaśnieje ogniściej... ogniściej...
Na łąki wypłynęła z toni nimfa biada —
Z macierzanek, rumianków usnuwszy okrycie,
I uplótłszy wianeczek z szmaragdowych liści,
Biega po bujnej trawy miękkim aksamicie.